wtorek, 1 maja 2012

2. Zaczynam wątpić w twoją heteroseksualność.

Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i poprawiłam grzywkę. Byłam przerażająco blada. Gdy pojechałam pierwszy raz do domu Matta jego mama rzuciła się w moją stronę i zapytała czy się dobrze czuję. Z uśmiechem poświęciłam uwagę moim wręcz czarnym oczom. Po chwili westchnęłam. Trzeba mi to przyznać ,wyglądam jak potwór. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzruszyłam ramionami i zbiegłam ze schodów. Otworzyłam drzwi i rzuciłam się w ramiona Matta.
-Uciekajmy stąd mój rycerzu !- Mruknęłam cicho się śmiejąc. Blondyn poprawił plecak i z poważną miną wziął mnie na ręce ,mówiąc.
-Nie dam skrzywdzić mojej księżniczki ! A więc uciekajmy ku wschodzącemu słońcu !- Powiedział zaczynając biec ze mną na rękach. Zaczęłam się śmiać. Matt po chwili również. Delikatnie mnie wypuścił z ramion i puszczając oczko mruknął.
-Zawsze do twoich usług księżniczko.- Moment później Matt trzymał się za brzuch w który go delikatnie uderzyłam wierzchem dłoni.
-Pierwszy dzień w szkole…-Powiedziałam już spokojnie.- Teraz będziemy się rzadziej widywać.- Mruknęłam spuszczając głowę.
-Rosalie…ile razy mam ci powtarzać.- Odparł ze zmęczeniem.
-Matt.- Powiedziałam ostro nie dając mu skończyć.- Jeżeli będę chodziła z twoją paczką…
-NASZĄ.-Poprawił mnie chłopak.
-Kontynuując …jeżeli będę z wami chodziła na imprezy i przesiadywała na wszystkich przerwach w szkole to nikt nie będzie się dobrze bawić…- Tak , a oto moja największa wada. Jestem cholernie nieśmiała. Swobodnie czułam się tylko i wyłącznie przy blondynie z którym tak właściwie spędziłam całe dzieciństwo. Matt był moim jedynym przyjacielem. Wszyscy właśnie z tego powodu zawsze się nade mną rozczulali…Ale muszę przyznać ,że moja sytuacja mi nigdy nie przeszkadzała. Lubiłam swoje spokojne życie.
-I co ja mam na ciebie poradzić ?- Zapytał chłopak patrząc na mnie z uśmiechem. Wiedział ,że nie dam się do niczego przekonać. Uśmiechnęłam się do niego jak najładniej potrafiłam.- Wariatka.-Mruknął odwzajemniając gest.
Po chwili byliśmy już niedaleko szkoły. Jednak na parkingu przez który trzeba było przejść aby dostać się do wejścia panowało niezłe poruszenie. Spojrzałam zdziwiona na Matta a ten wzruszył ramionami dając mi tym samym znać ,że on też nie wie co tu się dzieje.
Jednak moment później już wszystko było jasne…
Niedaleko nas na miejscu zarezerwowanym dla dyrektora stał piękny , czarny i lśniący ścigacz. Jednak uwagę wszystkich nie przykuł sam pojazd ale ludzie którzy na nim przyjechali. Z czarnego siodełka zeszła zgrabnie długonoga blondynka. Gdy zdjęła kask Matt wydał z siebie dziwne westchnienie.
Dosłownie sekundę później zwróciłam należytą uwagę kierowcy. Brunet miał na sobie skórzaną kurtkę która idealnie podkreślała jego mięśnie.
-Idealny…-Szepnęłam nie mogąc od niego oderwać oczu.- …idealny debil…- Dodałam po chwili i pociągnęłam za sobą przyjaciela w stronę wejścia do szkoły.
-Zaczynam wątpić w twoją heteroseksualność.- Odparł Matt cicho się śmiejąc.
-Spójrz na mnie a potem na niego.- Powiedziałam stanowczo. Chłopak po chwili wykonał czynność o którą go prosiłam i patrzył na mnie jak na idiotkę.- On jest idealny i seksowny…o takim facecie marzy każda dziewczyna w tej szkole. A ja jestem po prostu Rozalie…Dziwną bladą istotką która jest jak cień… Gdybym miała przynajmniej niezły biust.- Jeszcze nigdy nie słyszałam ,żeby ktoś się tak głośno śmiał. Matt po chwili klęczał przy ścianie próbując się powstrzymać od śmiechu. Wykręciłam oczami i zostawiłam go w tej pozycji odchodząc.
             Mijała pierwsza lekcja. Ze znudzeniem wpatrywałam się w tablice na której nauczyciel coś kreślił. Nie potrafiłam się skupić.
-A więc synteza…-Mruknął. Och…czyli to biologia. Nagle doszły mnie ciche chichoty. Postanowiłam to zignorować ale gdy ktoś zaśmiał się jeszcze kilka razy nie wytrzymałam i odwróciłam się do tyłu. Na samy końcu klasy siedziały trzy blondynki. I wszystko jasne. Po chwili na mojej ławce wylądowała mała kulka. Niechętnie ją rozwinęłam i przeczytałam. Wściekła ponownie ją zgniotłam po czym wstałam. Nauczyciel patrzył się na mnie zaskoczony.
-Rosalie usiądź.- Powiedział i kontynuował swój wykład.
-Nie.- Odparłam stanowczo spoglądając w stronę blondynek. Podnosząc kulkę z papieru do góry warknęłam.- Naprawdę tylko na tyle was stać ?! Jesteście głupsze niż myślałam ! Od tego nakładania pudru na te wasze krzywe mordy chyba wam się poprzewracało w głowach !
-Panno Simson ! Proszę natychmiast usiąść !- Krzyknął nauczyciel.
-Nie !- Odkrzyknęłam w jego stronę.- Jesteście cheerleaderkami i myślicie ,że ta szkoła jest wasza !? Że możecie pomiatać ludźmi ?! Sztuczne idiotki które dają komu popadnie !- Krzyczałam ogarnięta wściekłością.
-Oooo nie ! Takiego zachowania nie będę tolerował ! Do dyrektora ! Natychmiast !- Krzyknął zdenerwowany nauczyciel.
-I dobrze przynajmniej nie będę musiała oglądać ich mord i słuchać pana nudnego wykładu…-Mruknęłam wychodząc.
Dopiero gdy byłam przed gabinetem dyrektora zdałam sobie sprawę co ja najlepszego zrobiłam i jakie będą tego konsekwencje. Matt zawsze się ze mnie śmiał ,że na ogół jestem spokojna i cicha ale jak się mnie wkurzy to lepiej uciekać. Westchnęłam zła na siebie za swój niewyparzony język i zapukałam do drzwi.
-Proszę !- Usłyszałam głos dyrektora. Po chwili weszłam do gabinetu z obojętną miną. Tak czy siak będę miała przechlapane.
-Rosalie ? Co tym razem ?- Zapytał mężczyzna dobrze mnie pamiętając z wcześniejszych wybryków.
-Nazwałam kilka cheerleaderek pustymi idiotkami dodając ,że mają krzywe mordy i puszczają się ze wszystkimi a panu Nugatowi powiedziałam ,że cieszę się iż mnie do pana wysłał bo jego wykłady są nudne.- Odparłam na jednym oddechu. Dyrektor westchnął. Dopiero teraz zobaczyłam ,że nie jesteśmy w pomieszczeniu sami. Na krześle przed biurkiem dyrektora siedział nie kto inny jak brunet którego widziałam dziś rano. Uśmiechał się delikatnie pod nosem.
-Co z wami się ludzie dzieje…pierwszy dzień w szkole a wy robicie coś takiego.- Mruknął bezsilny. – Odpuszczę wam. Dostaniecie tylko po cztery godziny w szkolnej kozie. Ty i Liam.- Dodał patrząc ostrzej na chłopaka który rozłożył się na krześle.- Widzimy się w piątkowy wieczór.
-W piątek ?- Zapytał ze złością chłopak. Jego głos był mocny i męski.
-Tak , w piątek a teraz dziękuję za wizytę. Wracajcie do klas.- Odparł i otworzył drzwi. Powoli wyszliśmy z jego pokoju. Gdy staliśmy już we dwoje na wielkim holu usłyszałam.
-Niegrzeczna dziewczynka…-Odwróciłam się w stronę bruneta. Na jego twarzy gościł łobuzerski uśmiech. Myślałam ,że za chwilę się rozpłynę.- Do zobaczenia…Rosalie.- Dodał i odszedł. Stałam w miejscu jeszcze jakiś czas gdy nagle uświadomiłam sobie ,że mamy już przerwę a moje rzeczy zostały w klasie.


_____
Od Jemi : Taki jakiś...Powiem szczerze ,że napisałam go w przypływie nagłej weny :D Ale nie macie się co martwić :) Tutaj jeszcze będzie się działo :D Jak na razie chce wam tylko jakoś przybliżyć bohaterów :) No to mam nadzieję ,że się podoba ;)

7 komentarzy:

  1. Hyhyhy;D ale to chyba nie będzie słłłłit opowieść, jak to nieśmiała dziewczyna zakochała się w szkolnym przystojniaku?:O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne ,że nie będzie :)
      To tylko początek :D
      Dziewczynka nie będzie taka nieśmiała a przystojniak nie będzie zwykłym ciachem... :D
      Nie bój się ;)
      Zaskoczę cię jeszcze ;)

      Usuń
  2. Hah... Początek mnie rozwalił;)
    Zapowiada się nieźle i myślę, że będzie jeszcze lepiej.
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha na początku to padłam. Dobre ;D Cały rozdział jest wspaniały. Jestem ciekawa jak to dalej rozwiniesz ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahah;D

    dobrze się czujesz, Rosalie?

    fajnie fest;*

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie jakiś ślad...:)