środa, 23 maja 2012

5. Tamtej nocy już wiedziałem ,że to nie jest nasze ostatnie bliższe spotkanie.

            Samochód spokojnie zatrzymał się w miejscu. Spojrzałam na dom znajdujący się po mojej prawej stronie i otworzyłam szeroko usta.
-Tak…Adam ma bardzo bogatych rodziców.- Powiedział Matt widocznie rozbawiony moją reakcją. Nigdy nie narzekałam na pozycje mojej rodziny , ponieważ sama zamieszkiwałam spory dom jednak ten absolutnie się do niego nie umywał. Wpatrzona w ogromną wille wyszłam powoli z auta.
-Nieźle.- Mruknął Jason z delikatnym uśmiechem na twarzy.- Prawie jak w bractwie. Tylko tu nie ma nagich dziewczyn.- Dodał. Zerknęłam na niego jak na idiotę.- To ,że byłem na takiej imprezie to nie znaczy ,że należę do bractwa.- Szybko się poprawił podchodząc do mnie.
Wokoło posesji chodziło mnóstwo osób. Miałam wrażenie ,że kapitan naszej szkolnej drużyny zaprosił całe miasto.
Matt zarzucił na siebie bluzę w szkolnych barwach , które posiadali wszyscy członkowie Tytanów*. Muszę przyznać ,że wyglądał naprawdę dobrze.
-Wiem…ona mi podkreśla kolor oczu.- Powiedział do mnie ciepło poruszając brwiami w górę i dół. Widząc to wybuchłam gromkim śmiechem.
-Jak zwykle ciągle gotowy aby podkreślić swoją idealność.- Odparłam wytykając na niego język. Ten tylko się uśmiechnął.
-Wejdziemy w końcu czy tak tu będziemy stać ?- Zapytał Jason patrząc na tę scenę z rozbawieniem.
-Idziemy.- Powiedział śmiało blondyn.
Ruszyliśmy przed siebie. Po chwili byliśmy już w środku. Nie mogłam uwierzyć jak udało się tu zmieścić tyle ludzi. Zaczęliśmy się przeciskać przez tłumy bawiących się gości. Każdy z nich miał w rękach kubek a na twarzach uśmiechy.
Będzie dobrze. Jesteś tu po to ,żeby go odnaleźć.- Powtarzałam sama sobie w myślach.
Szczerze powiedziawszy nie miałam pojęcia co zrobię gdy go zobaczę. Zupełnie tego nie przemyślałam…ale coś mnie do niego ciągnęło. Musiałam tu przyjść. Po prostu musiałam.
-…a to Asher.- Usłyszałam nad sobą. Nagle zdałam sobie sprawę ,że jestem w salonie a przede mną stoi około dziesięciu wysokich i wysportowanych Tytanów.
-Cieszymy się ,że was poznaliśmy.- Powiedział szybko Jason widząc moją minę.- Odwalacie naprawdę kawał dobrej roboty. A jak wygląda sytuacja na tegoroczny sezon ?- Zapytał brunet. Adam prawie niezauważalnie kiwnął głową pozwalając się wszystkim rozejść. Jason wdał się w dyskusję z blondynem a Matt gdzieś zniknął.
-Idę się rozejrzeć.- Poinformowałam kuzyna. Ten mi tylko przytaknął i wrócił do rozmowy.
Właśnie wtedy zobaczyłam go…Miał na sobie niebiesko białą bluzę tak jak inni członkowie drużyny. Patrzył przed siebie niewidomym wzrokiem wyraźnie ignorując blondynkę która starała się go zagadać. W momencie gdy na mnie spojrzał nagle ktoś na mnie wpadł oblewając moją rękę piwem. Zupełnie zalany chłopak zaczął mnie przepraszać ale ja tylko machnęłam na niego dłonią. Zrobiłam kilka kroków w przód i zaczęłam szukać Liama wzrokiem. Jednak nie było już po nim śladu.
Zła na kolesia który na mnie wpadł zaczęłam szukać łazienki. Gdy już starannie umyłam rękę spostrzegłam przez okno ,że za domem znajduje się ogromny ogród z basenem zaraz przy ścianie lasu. Już wiedziałam gdzie chcę spędzić całą imprezę.


                                                                        ***


            Ukryty w cieniu drzew obserwowałem przechodzących ludzi. Musiałem to zrobić. Przestawałem panować nad głodem. Moim oczom ukazała się szczupła blondynka która próbowała mnie zaciągnąć do łóżka. Wiedziałem ,że to w zupełności nie zaspokoi moich potrzeb ale byłem zdesperowany. Potrzebowałem jej duszy i to natychmiast. Gdy chciałem już do niej podejść nagle obok niej zjawiła się jakaś inna dziewczyna. Skupiłem swój wzrok na blondynce.
-Niedobrze mi…-Powiedziała do przyjaciółki.- Idź już ja zaraz do ciebie dojdę.- Dodała jeszcze tylko i rzuciła się przed siebie w moją stronę. Biegnąc upadła. Zaczęła głośno oddychać. Przetarła ręką suche usta. Podniosła się i zaczęła poprawiać krótką spódniczkę którą na sobie miała. Powoli do niej podszedłem. W momencie w którym wynurzyłem się z cienia głośno pisnęła jednak gdy zobaczyła ,że to ja ,uwodzicielsko się uśmiechnęła.
-Chodź ze mną…-Szepnąłem w jej stronę wyczuwając bijącą od niej słabą energię. W takich momentach miałem wrażenie ,że zachowuje się jak narkoman który na samym końcu zadowalał się już byle czym…aby tylko dostać to czego pragnie.
-Gdzie chcesz mnie zabrać ?- Zapytała patrząc mi prosto w oczy.
-Tam gdzie nikt nas nie znajdzie i nie usłyszy…- Odparłem zupełnie poważnie. Dziewczyna widocznie zadowolona ruszyła za mną. Gdy miałem pewność ,że jesteśmy zupełnie sami i nikt nas nie może zobaczyć szybko do niej podszedłem przygwożdżając ją całą powierzchnią ciała do drzewa.
-Pragnę cię…-Jeknęła próbując złapać mnie za kroczę. W ciągu sekundy zmieniłem swoją pozycje i mocno złapałem ją jedną ręką za szyję. Dziewczyna zaczęła się wyrywać czując ,że brakuje jej powietrza.
-Może gdybyś nie była taką dziwką było by mi ciebie przynajmniej szkoda.- Powiedziałem i delikatnie otworzyłem usta. Blondynka zaczęła opadać z sił. Z jej ust wydobywała się stróżka białego światła wpadając wprost do moich.
Czułem jak ponownie odzyskuje siły. Gdy miałem pewność ,że już nie żyje rozluźniłem uścisk ręki a jej ciało opadło. Była martwa.
Wziąłem głęboki oddech.
-Od razu lepiej…-Szepnąłem w mrok.
Teraz musiałem znaleźć Natalie.


                                                                    ***


            Stałam przy dużym stole zastawionym papierowymi kubkami i puszkami piwa. Pomieszałam delikatnie złocisty napój w swojej ręce i stwierdziłam ,że piwo nie smakuje aż tak źle.
-Masz na sobie świetne spodnie.- Usłyszała głos obok siebie. Szybko się odwróciłam a moim oczom ukazała się piękna blondynka. Próbowałam sobie przypomnieć jej imię.- Natalie.- Szybko się przedstawiła.
-No tak. Przepraszam…- Zaczęłam się tłumaczyć. Ona jednak mi przerwała.
-Wiem ,że kojarzysz mnie jako kuzynkę Liama…zresztą większość tylko z tego mnie zna.- Powiedziała radośnie dziewczyna. Gdy tylko wymówiła imię bruneta szeroko się uśmiechnęłam.
-A jak podoba ci się na imprezie ?- Zapytałam ją szybko próbując zmienić temat.
-Nie jest źle…ale jestem strasznie zmęczona ,właśnie czekam na Liama bo ma mnie odwieźć.- Odpowiedziała nadal się uśmiechając. Jedyne co zapamiętałam to informacja o tym ,że Liam wraca do domu i nie koniecznie musi wrócić na imprezę.
-No tak…już po północy.- Mruknęłam wiedząc ,że to co powiedziałam było bez sensu.
-O właśnie idzie. Miło było cię poznać Rosalie.- Dodała i odeszła w stronę niedaleko stojącego chłopaka. Patrzyłam jak razem znikają za ścianą domu.
Nagle zdałam sobie sprawę ,że coś jest nie tak…
-Skąd ona zna moje imię , przecież się jej nie przedstawiłam…-Szepnęłąm szczerze zdziwiona tym faktem. Po chwili jednak uznałam ,że to nie ma znaczenia i wyjęłam z kieszeni telefon.  Szybko nacisnęłam dwójkę i przystawiłam go do ucha.
-Żyje. Jestem na zewnątrz.- Powiedziałam lakonicznie.
-Ok.- Odparł tylko Jason po czym się rozłączyłam. Dzwoniliśmy tak do siebie mniej więcej co godzinę lub dwie dając sobie znać gdzie się znajdujemy.
Westchnęłam.
-Co tak ładna dziewczyna jak ty robi tu sama ?- Usłyszałam dobrze znany mi głos. Odwróciłam się z uśmiechem na twarzy i nagle stanęłam jak wryta.
To nie był Matt…
-Przestraszyłem cię ?- Zapytał chłopak. Miał niezwykle zielone oczy które przyciągały spojrzenie.
-Z natury jestem strachliwa.- Odparłam z delikatnym uśmiechem. Chłopak był naprawdę przystojny ale…
Ale co ?
Ale nie był Liamem…
-Może miałabyś ochotę na spokojny spacer ?
-Czemu nie…-Odpowiedziałam automatycznie myśląc o wysokim brunecie który przed chwilą odjechał. Zła na siebie za to ,że przestaje myśleć zacisnęłam mocniej pięści.
 Co ja wyprawiam ? Przecież nawet nie wiem jak on ma na imię…
-Nie przedstawiłem się. Mam na imię Kayn. A ty Rosalie , prawda ?- Przytaknęłam mu.
Ciepły wiatr delikatnie wiał mi w twarz. Jak na wrzesień to nadal jest bardzo ciepło.
            Po jakiś trzydziestu minutach byliśmy już z powrotem w ogrodzie. Chłopak bardzo dużo mówił co mi absolutnie nie przeszkadzało , ponieważ miałam czas ,żeby pomyśleć. W ogóle go nie słuchałam.
-To jak ?- Zapytał. Zupełnie wyrwana z rozmyślań spojrzałam na niego zdziwiona.
-Przepraszam mógłbyś powtórzyć ?
-Wejdziemy do lasu ? Tam jest spokojniej. Adam to mój kumpel więc często tu przebywaliśmy. Znam ten las jak własną kieszeń. Niedaleko jest małe jeziorko i mostek. Pójdziemy tam ?- Zerkałam to na chłopaka to na ścianę lasu.
-Idźmy.- Odparłam.
Co się ze mną dzieje ?


                                                                     ***


            Automatycznie wyostrzyłem wzrok.
-Musze tam wrócić…-Powiedziałem do Natalie.
-Ale po co ? Dopiero co dojechaliśmy do domu.- Mówiła to lekkim tonem.
Nagle poczułem ogromny ucisk na sercu. To był strach. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułem. Wiedziałem ,że jeżeli zaraz tam się nie pojawię stanie się coś złego…czego nie zniosę.
Podbiegłem do ścigacza i szybko na niego wsiadłem.
-Po prostu muszę.- Powiedziałem jeszcze do blondynki i ruszyłem przed siebie.
Intuicja prowadziła mnie do domu Adama. Jechałem jak najszybciej mogłem. Po dwóch minutach już byłem na miejscu. Szybko wbiegłem do domu.
Las…
Tylko to słowo przychodziło mi na myśl. Po chwili byłem już w jego wnętrzu. Przystanąłem i zacząłem nasłuchiwać. Do moich uszu dotarły krzyki. Niewiele myśląc rzuciłem się w tamtą stronę.
Około pięciu sekund później znalazłem się nad małym jeziorkiem. Na mostku stała para ludzi. Chłopak mocno trzymał dziewczynę za nadgarstki i na nią wrzeszczał. W tamtym momencie zdałem sobie sprawę ,że to Ona…
Niecałą sekundę później trzymałem już chłopaka za szyję. Mocno go uderzyłem z pięści w twarz a ten upadł. Zacząłem w niego kopać z całej siły.
-Starczy bo go zabijesz !- Usłyszałem nad sobą zrozpaczony głos. Momentalnie stanąłem w miejscu a chłopak ledwo co się podniósł i zaczął uciekać.
Stała obok mnie a po jej policzkach płynęły łzy. Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem.
Gdy zdałem sobie sprawę ,że to co robie jest głupie szybko ją wypuściłem z objęć. Co się ze mną działo ?
-Dziękuję…- Szepnęła wycierając mokre plamy na policzkach. Nadal byłem w szoku. Nie wiedziałem co robię. Szybko przyprowadziłem się do porządku i dokładniej jej się przyjrzałem.
Te ciemne oczy i włosy idealnie kontrastujące z jasną cerą…Widziałem ją już tysiące razy. Byłem pewny ,że ją znam ale nie miałem pojęcia skąd.
-Odwiozę cię do domu…- Powiedziałem pewnie. Ta tylko delikatnie przytaknęła mi głową. Tamtej nocy już wiedziałem ,że to nie jest nasze ostatnie bliższe spotkanie.
               


_________
*Tytani- Nazwa szkolnej drużyny futbolowej.
Od Jemi : Na samym początku muszę wam obwieścić ,że rozdział dodaję z opóźnieniem , ponieważ nawet nie miałam czasu go napisać :) Ostatnio znowu strasznie nas tyrają... Piątka nie podoba mi się jakoś szczególnie ale nie uważam ,żeby była jakąś wielką porażką. W końcu coś konkretnego zaczyna się dziać ! A wy co myślicie ? :)

6 komentarzy:

  1. Tak... Nas też teraz męczą. Wszystko na ostatnią chwilę;)
    Co do rozdziału to jest na prawdę dobry i chętnie przeczytała bym już teraz dalszą część.;D
    Akcja jest, a to najważniejsze;P

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się ten rozdział bardzo podoba<3 chcę więcej;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział dobry.. oby tak dalej i czekam na NN ;DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Zadziwiasz,zadziwiasz ;D Rozdział jak najbardziej pozytywny. Czekam na więcej ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny...po prostu świetny !
    Julia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Geniaaaalny..!:D:D:D:


    xoxo.
    Gossip Girl . !

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie jakiś ślad...:)