niedziela, 10 czerwca 2012

6. Miałam wrażenie ,że to dopiero początek.


            Spojrzałem na ciemne oczy dziewczyny. Ta głęboka czerń…mimo tego nie widziałem w nich mroku. Wręcz przeciwnie. One aż emanowały dobrem i troską.
Potrząsnąłem głową i podałem Rosalie rękę.
   -Musisz usiąść pierwsza.- Wytłumaczyłem widząc jej zdziwioną minę. Ta szybko przytaknęła i dość niezdarnie wsiadła na ścigacza. Sprawnie usadowiłem się na swoim miejscu.
   -Trzymaj mnie mocno w pasie.- Powiadomiłem ją odpalając silnik. Dziewczyna przylgnęła do moich pleców całą powierzchnią ciała. Delikatnie się uśmiechnąłem. Jednak po chwili przybrałem normalny wyraz twarzy i szybko ruszyłem przed siebie.
Starałem się jechać wolno tak aby Rosalie się nie bała. Miałem wrażenie ,że wlekę się jak żółw ale tak naprawdę nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo.
W końcu dotarliśmy pod odpowiedni adres który wcześniej mi podała czarnulka. Spokojnie się zatrzymałem i zsiadłem z maszyny.
Nagle wszystkie moje zmysły się wyostrzyły…ktoś tu szedł.
Szybko pomogłem dziewczynie.
   -Jeszcze raz bardzo ci dziękuję za pomoc.-Powiedziała cicho.
Słyszałem jego kroki…był coraz bliżej.
   -Musisz na siebie bardziej uważać.- Mruknąłem.
Do moich nozdrzy wdarł się okropny zapach zgnilizny i potu. Natychmiast spojrzałem w stronę z której dochodził smród.
   -Wracaj do domu.- Powiedziałem nie patrząc na Rosalie.
   -Może chcesz wejść do środka ?- Zapytała. Szybko przerzuciłem swój wzrok na nią. Ona nic nie rozumiała. Groziło jej niebezpieczeństwo.
   -Nie.- Odparłem zimno wiedząc ,że inne słowa nie poskutkują.- Wejdź do domu i zamknij dokładnie wszystkie drzwi.- Nie patrzyłem jej w oczy ale byłem pewny ,że obecnie widać w nich łzy. Ludzie byli tak słabi…
   -Ale…-Szepneła.
Byłem pewien ,że on za chwilę się tu pojawi. Był coraz bliżej. Moje mięśnie zesztywniały. Podszedłem szybko do dziewczyny.
   -Natychmiast wracaj do domu !-Wysyczałem. Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. W klatce piersiowej poczułem dziwne zimno.
Dziewczyna odwróciła się do mnie tyłem i szybkim krokiem weszła do domu.
Już po chwili odjeżdżałem z piskiem opon. Musiałem odciągnąć go od jej domu. Gdy byłem już pewien ,że już wystarczy natychmiast się zatrzymałem i popatrzyłem mrok. Usłyszałem zduszony krzyk.
Był coraz bliżej…
Nagle z ciemności wyłoniła się postać człowieka. Jednak gdyby mu się dokładniej przyjrzeć dałoby się zauważyć zdeformowaną twarz i rozpadające się ciało.
Świeżo przemieniony…
Wściekły na Adama który się nimi zajmował spojrzałem groźnie na mutanta. W tej fazie nie były najgroźniejsze ale absolutnie nie myślały. Były jak dzieci które tratowały wszystko na swojej drodze…jednak one były silniejsze od normalnych ludzi.
Czas to zakończyć…
            Wszedłem wściekły do domu rzucając swoją kurtkę w kąt.
   -Adam !- Warknąłem. Po chwili stał przede mną szatyn średniego wzrostu.- Może zacznij dokładniej pilnować nowo przemienionych ! Właśnie jeden chciał zamordować człowieka !- Krzyknąłem.- Jeżeli teraz sobie nie radzisz to co to będzie za jakiś czas ?!
Wziąłem głęboki oddech starając się uspokoić.
   -Zacznij pracować albo zrobi się nieciekawie.- Wysyczałem. Zły na siebie i wszystko dookoła wybiegłem na zewnątrz.
Bieganie…tylko to mi pomagało.
Już nic nie rozumiałem…Nigdy nie czułem czegoś takiego jak tego wieczoru.
Dlaczego mimo tego ,że Rosalie jest zwykłą śmiertelniczką czułem się jak kretyn ? Potrząsnąłem głową. To przecież tylko człowiek. Muszę zacząć zajmować się ważniejszymi sprawami.


                                                                 ***


            Z dołu słyszałam ciche rozmowy Jasona i Matta którzy wrócili do domu jakiś czas temu. Mocniej przytuliłam się do swoich kolan które obejmowałam rękoma. Na kołdrę spadła kolejna łza.
Jaka ja jestem żałosna…Przecież taki facet jak on nigdy by nie zwrócił uwagi na taką dziewczynę jak ja…Przez cały ten czas siebie oszukiwałam.
Miałam wrażenie ,że ktoś wbił mi nóż w serce. Jeszcze nigdy nie czułam się tak odrzucona i upokorzona.
Usłyszałam ciche pukanie. Westchnęłam. Musiałam z nimi porozmawiać. Jason strasznie się martwił gdy do niego zadzwoniłam będąc już w domu.
   -Wejdź.-Mruknęłam prawie niesłyszalnie. Po chwili moim oczom ukazała się głowa bruneta. Gestem ręki przywołałam go do siebie. Chłopak powoli do mnie podszedł. Poklepałam miejsce koło siebie a ten już moment później je zajął.
   -Co tam się stało ?- Zapytał. Spuściłam głowę na dół pozwalając włosom swobodnie opaść na policzki.
   -Nic takiego.- Odparłam.
   -Nic takiego ? Jakiś czas po twoim wyjściu Adam znalazł jakiegoś chłopaka który był straszne pobity…- Powiedział uporczywie na mnie patrząc.
   -Naprawdę ?- Zapytałam podnosząc głowę do góry. Ciekawe czy byłam dobrą aktorką ?- Ale wszystko z nim dobrze ?
   -Tak…-Mruknął jakby zastanawiając się czy mi uwierzyć w to ,że nie wiedziałam o tym zajściu.- Nie pamięta jak do tego doszło. Był strasznie zalany.
Na chwile zapanowała cisza. Jason spojrzał mi w oczy i dopiero teraz zauważył ,że są zaczerwienione.
   -Dlaczego płakałaś ? Liam coś ci zrobił ?- Zapytał szybko.
   -Nie chce o tym gadać.- Szepnęłam. Popatrzyłam na kuzyna i już po chwili mocno go obejmowałam. Ten oparł swoją głowę na mojej i westchnął. Wiedziałam ,że chciał mi pomóc ale nawet on nie potrafił tego zrobić.
Muszę sama sobie z tym poradzić.
            Ciepłe promienie słońca oświetlały cały pokój. Mocniej się nakryłam kołdrą. Nie miałam ochoty iść dziś do szkoły. Nie miałam ochoty na nic… Chciałam już do końca życia zostać w tym łóżku i nigdy więcej nie wstawać.
   -Musisz…nie bądź tchórzem.- Powiedziałam sama do siebie.
A jeżeli go spotkam ? Zapadnę się pod ziemie…
   -On stamtąd nie zniknie…będziesz go widywać czy tego chcesz czy nie. Dasz radę.- Szeptałam próbując utwierdzić się w tym przekonaniu. Niechętnie zrzuciłam z siebie nakrycie i wstałam z łóżka.
            Miałam wrażenie ,że ten dzień trwa wiecznie. Każda minuta ciągnęła się jakby była godziną. Matt podczas wspólnych przerw dokładnie mi się przyglądał próbując się w ten sposób dowiedzieć dlaczego jestem taka cicha.
   -Ej mała…wszystko dobrze ?- Zapytał gdy szliśmy przez korytarz.
   -Tak. Po prostu się nie wyspałam…imprezowanie chyba nie jest dla mnie.- Skłamałam blado się uśmiechając. On wiedział ,że kłamie ale mimo to udawał ,że mi wierzy. Podziękowałam Bogu za takiego przyjaciela gdy nagle moim oczom ukazała się tak dobrze znana mi sylwetka. Złapałam Matta mocno za ramię i pociągnęłam do przodu. Gdy mijaliśmy bruneta ten nawet na nas nie spojrzał.
Miałam wrażenie ,że w moim brzuchu powstała wielka czarna dziura.
   -Co jest ?- Zapytał zaskoczony blondyn.
   -Natychmiast muszę do toalety.- Wymyśliłam na poczekaniu i wbiegłam do pomieszczenia obok.
   -Kobiety…-Mruknął. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.


                                                                 ***


            Niewysoka brunetka patrzyła na własne ręce. Nigdy wcześniej nie składała zeznań…ale bardzo martwiła się o przyjaciółkę.
   -Podczas imprezy się rozdzieliłyśmy. Dziś nie było jej w szkole więc poszłam sprawdzić jak się czuje ale w domu też jej niebyło. Jej rodzice myśleli ,że poszła spać do mnie. Bardzo często po imprezach zostawała na noc u mnie.- Powiedziała.
   -Pamiętasz gdzie szła ostatnim razem ?- Zapytał funkcjonariusz. Brunetka przytaknęła.
   -Było jej niedobrze więc weszła do lasu który był za domem…-Powiedziała.- Później jej już nie widziałam.
Policjant podziękował jej za wszystkie informacje i zapewniając ,że jeszcze dziś zaczną szukać dziewczyny odesłał do domu.
   -Wszystko będzie dobrze…-Szepnęła sama do siebie opuszczając komisariat.    



                                                                      ***


            Siedziałam na kanapie pijąc herbatę gdy do domu wpadł zdyszany Matt. Równo z Jasonem spojrzeliśmy na niego zaskoczeni.
   -Stary…-Mruknął brunet.
   -Znaleźli jej ciało.- Wyrzucił z siebie. Jason zesztywniał.
   -Ciało ? Kogo ?- Zapytałam zaskoczona.
   -Na imprezie podeszła do nas jakaś dziewczyna i poprosiła żebyśmy pomogli jej znaleźć przyjaciółkę. Zebraliśmy chłopaków z drużyny i się rozdzieliliśmy ale nikt jej nie znalazł. Wszyscy byliśmy pewni ,że wróciła do domu…-Mówił szybko Matt. Przerażona spojrzałam na ich twarze. Takie rzeczy nie działy się w takich miejscowościach jak ta…Miałam wrażenie ,że to dopiero początek.

________
Od Jemi : Musicie mi wybaczyć tak długa przerwę między rozdziałami ale zbliża się koniec roku i staram się jeszcze jakoś podciągnąć wszystkie stopnie. Dlatego nie obiecuje ,że kolejny rozdział pojawi się dokładnie w terminie. To ostatnia klasa a ja bym chciała mieć dobrą średnią.
Teraz co do szóstki :D Nie powiem ,że ten rozdział mi się podoba bo tak nie jest. Uważam ,że jest całkiem przeciętny :)
Tak na marginesie...domyślacie się czym może być Liam i Natalie ? :D