Spuściłam wzrok. Po prostu nie
potrafiłam mu spojrzeć w oczy. Byłam najzwyklejszym tchórzem. Dobrze wiedziałam
,że ukrywam bardzo ważny fakt od którego może zależeć przyszłość wielu ludzi
ale nie umiałam inaczej… Gdybym powiedziała Jasonowi o tym ,że akuariony walczą
z imferiusami a jednym z nich jest Liam naraziłabym go na niebezpieczeństwo.
Robiąc
to co robię narażam na nie prawdopodobnie niewinnych ludzi… w tym swoich
bliskich.
Nie
wiedziałam co się ze mną dzieję…
Po
prostu nie potrafię inaczej. Nie chciałam aby Liamowi stała się krzywda.
-Rosalie… spałaś w ogóle ?- Zapytał brunet
schodząc rano do kuchni. Przelotnie na niego zerknęłam i blado się
uśmiechnęłam.
-Mało. Nie najlepiej się dziś czuję.-
Skłamałam. Czułam się naprawdę podle. Po prostu chroniłam Liama… a to jeden z
nich zaatakował mojego przyjaciela.
Dlaczego
?
Bo…no
właśnie. Dlaczego ?
Bo
nie mogę przestać o nim myśleć. Bo w jego ramionach czuje się tak bezpiecznie…
Bo uwielbiam jego ciemne oczy…
…bo
go chyba kocham.
Czy
to jest możliwe i normalne ,żeby zakochać się w kimś w tak krótkim czasie ?
Bądźmy
szczerzy. Nie jestem normalna i Liam również. Przez ostatni czas odnoszę też
wrażenie ,że wszystko jest możliwe. Nigdy wcześniej nie wierzyłam w istoty
nadludzkie… a teraz sama jestem jedną z nich.
-Może odpuścisz sobie dziś szkołę ?- Zapytał
patrząc na mnie z troską.
Walczyłam
ze sobą ale mimo to natychmiast zaprzeczyłam.
-To nie najlepszy pomysł…kiedy zacznę
trenować będę opuszczała szkołę nie chce narobić sobie ogromnych zaległości.-
Tym razem nie skłamałam. Całkowitej prawdy też nie powiedziałam. Musiałam dziś
porozmawiać z Liamem a jedynym miejscem w którym mogę go tak po prostu spotkać
jest szkoła.
Prawdą
też było ,że chciałam zacząć ćwiczyć i rozwijać swoje umiejętności. Nie
zamierzałam łamać wcześniej danej obietnicy którą składałam Jasonowi. Mówiłam
,że pomogę i nadal pragnę walczyć po stronie akuarionów.
Jednak
wciąż miałam nadzieję ,że nie będę musiała występować przeciwko Liamowi.
-Co do tych treningów to nie chce żebyś była
narażona na tak ogromne niebezpieczeństwo więc jeżeli nie chcesz nie musisz
tego robić. Właśnie dlatego to ukrywałem. Nie masz się czuć w obowiązku
pomocy.- Mówił. Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo to wszystko go martwi.
-Jason ja chcę wam pomóc.- Powiedziałam
pewnie. Kuzyn skinął głową.- Mam pytanie.
-No.- Mruknął i spojrzał na mnie z
wyczekiwaniem.
-Czy moi rodzice wiedzą ,że jesteśmy
akuarionami ?- Brunet pokręcił głową. Już wszystko rozumiałam.
Jason
nie chciał abym w tym uczestniczyła bo jeżeli coś by nie wyszło i zginęłabym z
ręki jednego z imferiusów on odpowiadałby za moją śmierć. Ciekawe jakby to
wytłumaczył ? Co przeżywaliby rodzice ?
Zamknęłam
oczy.
Od
ich wyjazdu minęły dwa tygodnie a jeszcze ani razu nie zadzwonili.
-Oni cię kochają…- Powiedział brunet
wyczuwając o czym myślę.- Tylko mają naprawdę dużo pracy…
-Nie ważne.- Mruknęłam nie dając mu
dokończyć i wyszłam z kuchni starając się powstrzymać łzy. Nigdy nie czułam ich
miłości. Zawsze miałam wrażenie ,że jestem dla nich tylko ciężarem w pogoni za
wielką karierą. Właśnie dlatego tak bardzo zależało mi na tym aby Liam okazał
się niewinny… czułam ,że jestem dla kogoś ważna a nie obojętna.
Rosalie…co się
dzieję ?
Usłyszałam
w swojej głowie. Po moim ciele rozeszło się przyjemne ciepło. Tak bardzo
pragnęłam teraz znaleźć się w jego ramionach.
Nic. Musimy
porozmawiać.
Odpowiedziałam
rzeczowo. Nie chciałam teraz rozmawiać z nim o tym co mnie przytłacza. Na pewno
nie w takiej chwili i w ten sposób.
Za sekundę będę
pod twoim domem.
Gdy
tylko skończył wypowiadać zdanie jego obecność zniknęła. Usłyszałam warczenie
jego ścigacza. Może i Jasonowi się to nie spodoba ale nie mam siły nawet o tym
myśleć. Wyszłam z domu. Podbiegłam do bruneta a on zszedł z maszyny i złapał
mnie za ręce.
-Co się dzieje ?- Pokręciłam głową. Czy on
mógł wyczuwać emocje które mną władały ?- Przecież widzę ,że coś jest nie tak.
-Naprawdę musimy porozmawiać Liam…ale to po
szkole. Jason będzie zły jeżeli opuszczę kolejny dzień.- Skłamałam. Ostatnio
przychodziło mi to coraz łatwiej. Brunet przez chwilę przyglądał mi się
badawczo jednak w ostateczności skinął głową na znak zgody.
-No to jedziemy do szkoły.- Mruknął i pomógł
mi wsiąść na ścigacza.
***
Niespokojnie chodziłem po sali.
Byłem jednocześnie wściekły i zmartwiony.
-Co w tym dziwnego ? Rosalie przecież może
mieć chłopaka.- Powiedział Matt. Zgromiłem go spojrzeniem.
-Nie nazywaj go tak. Z Liamem coś jest nie
tak. Jestem tego pewien. Od kiedy zaczął się spotykać z Rosalie to jest jeszcze
bardziej widoczne.- Ciągle chodziłem w kółko przy jego łóżku. Zaraz po
wyjeździe czarnulki przyjechałem do szpitala.
-Po prostu się o nią martwisz. Liam to
porządny gość. Wiem bo przecież jest w naszej drużynie. Zawsze był nieco
tajemniczy ale jest nowy w szkole. To normalne.- Zaprzeczyłem ruchem głowy.
-Mówię ci ,że z nim coś jest nie tak. Czuję
to. Naprawdę to czuję.- Matt zmarszczył brwi uważnie mi się przyglądając.
-Co masz na myśli ?- Westchnąłem i zakryłem
twarz dłońmi.
-Nie mam pojęcia. Ja po prostu to czuję.
***
Spojrzałam na jednego ze swoich
uczniów i się zamyśliłam. Nie rozumiem tego. To co widziałam poprzedniej nocy…
było dziwne i przerażające. Sauron bardzo rzadko wychodził z naszej kryjówki a
nawet jeżeli to zawsze nas o tym informował. Przynajmniej mnie i Liama.
Sam
fakt ,że ma przed nami tajemnice już powinien budzić grozę. Zawsze myślałam ,że
nam ufa i mówi o wszystkim. To dzięki niemu wyrwałam się z tego okropnego życia
za co byłam mu w zupełności oddana. On to docenił mianując mnie jednym ze
swoich najbliższych ludzi. Więc dlaczego wczoraj nic nie powiedział ?
Dlaczego
miał taką przestraszoną twarz ? Myślałam ,że on nie czuje strachu. Wszyscy
nazywaliśmy go Mrocznym Panem bo był najsilniejszy. Jeżeli taki jest to czego
mógłbym się bać ?
-Natalie. Sauron cię wzywa.- Usłyszałam nad
sobą.
-Przekaż mu ,że za chwilę będę.- Odparłam
nie ruszając się ze swojego miejsca. Gdy odszedł spojrzałam na swojego ucznia i
machnęłam na niego ręką.- Na dziś koniec. Wracaj do reszty.- Mruknęłam wstając
z pnia aby po chwili ruszyć w stronę dużego budynku który jeszcze do niedawna
nazywałam „domem”.
***
Wzięłam głęboki oddech. Właśnie
skończyła się ostatnia lekcja. Czekała mnie rozmowa z Liamem której okropnie
się bałam. Nie wiedziałam jak ją rozpocząć ani zakończyć. Nie miałam pojęcia
też jak zareaguje na moje słowa. Wyszłam z klasy. Idąc korytarzem nerwowo
pstrykałam palcami u rąk. Gdy znalazłam się na zewnątrz od razu zauważyłam
Liama. Jak zwykle stała przy nim duża grupa dziewczyn. Poczułam ukłucie
zazdrości. Ruszyłam przed siebie i przepchnęłam się przez nie aby dostać się do
bruneta.
-Jesteś.- Powiedział delikatnie się
uśmiechając.
-No już ! Idźcie sobie !- Warknęłam na nie.
Liam się uśmiechnął. Byłam wściekła ,że moja zazdrość go bawiła.
-Kim ty w ogóle jesteś żeby nam rozkazywać ?
Jesteś żałosna.- Mruknęła jakaś blondynka i zaczęła się śmiać. Wyraz twarzy
Liama w jednej chwili się zmienił.
-Jedyna żałosną osobą jaką widzę jesteś ty.
A teraz zjeżdżajcie stąd zanim się naprawdę wkurzę !- Wysyczał groźnie na nie
patrząc. Zaskoczone jego reakcją odeszły. Już otwierał usta żeby coś powiedzieć
ale ja go delikatnie przytuliłam.
-Nie warto. Jedźmy.- Mruknęłam a on
pocałował mnie w czoło.
Patrzyliśmy na siebie w ciszy.
-Nie wiem od czego zacząć…- Jęknęłam.- Przez
ostatni czas moje życie wywróciło się do góry nogami a ja to zaakceptowałam bez
zbędnych pytań. Na początku wszystko wydawało mi się takie proste i
oczywiste…ale to były tylko pozory. Wczoraj w nocy uświadomiłam sobie kilka
konkretnych rzeczy.- Przerwałam spoglądając w ciemne oczy Liama.
-Co masz na myśli ?- Zapytał.
-Czym się zajmujesz Liam ? Dlaczego nagle
przyjechałeś do Morgan ? Po co ? Przecież jest tyle różnych miast które są o
wiele większe.- Zacisnął zęby a wszystkie jego mięście się napięły.
-Myślałem ,że to nie jest dla ciebie ważne.- Powiedział dokładnie
dobierając słowa.
-Tej nocy kiedy tu razem byliśmy i Jason
kazał mi wracać coś zaatakowało Matta. Ledwo uszedł z życiem. Trafił do
szpitala.
-Co mi przez to sugerujesz ?- Był zły. Naprawdę
zły.
-Czym zajmują się imferiusy ? Czy oprócz
ciebie jest tu ktoś jeszcze ?- Zapytałam. Moje serce zaczęło walić jak głupie.
Nie byłam pewna czy to ze strachu czy po prostu zmartwienia.
-Mówiłem ci ,że nie jestem nikim dobrym…-
Powiedział.
-Odpowiedz na moje pytanie !- Podniosłam głos
gdy po raz kolejny uniknął odpowiedzi.
-Co chcesz usłyszeć ?!- Warknął zły. Po moim
ciele przeszły dreszcze. Wyswobodziłam się z jego uścisku i od niego odsunęłam.
Bałam się go.
-Prawdę.- Powiedziałam patrząc mu twardo w
oczy.
-Dawno temu gdy jeszcze trwała wojna a ja
byłem normalnym człowiekiem pewnego wieczoru wpadła do naszego domu policja.
Chcieli zwerbować mnie do wojska jednak matka się nie zgodziła. Zaczęli
wrzeszczeć i ją bić. Mój brat starał się ich powstrzymać ale został pobity. Ze
złości ,że im się sprzeciwiamy na moich oczach zaczęli mordować całą moją
rodzinę ! Bestialsko mnie pobili i kazali patrzeć na ich śmierć ! Krzyczeli ,że
jestem tchórzem i nie jestem nic warty. Ledwo żyjącego znalazł mnie Sauron.
Przemienił mnie w jednego z imferiusów i przysiągł ,że pomoże się zemścić.
Właśnie po to tu jestem ! Zadowolona ?!
-Na kim chcesz się zemścić ? To co zrobili
ci ludzie było okrutne i nawet nie wiesz jak mi przykro ,że cię to spotkało ale
oni już nie żyją…wojna była kilkadziesiąt jak nie kilkaset lat temu !
-Na całej rasie ludzkiej… Sauron uważa ,że
ona nosi w sobie zło.- Mówił patrząc na mnie z wyższością.
-Kiedyś też byłeś człowiekiem !- Ryknęłam na
niego wściekła. W jego oczach dostrzegłam mrok którego wcześniej nie
zauważyłam. Był ogarnięty chęcią zemsty.
-Cieszę się ,że to minęło.- Powiedział
pogardliwie. Wstałam ze swojego miejsca i go popchnęłam. Nawet nie drgnął.
-Jesteś pieprzonym egoistą ! W czasie wojny
miliony ludzi spotkał okropny los ! Ale to nie powód żeby wymordować całą
resztę która nie jest niczemu winna ! Brzydzę się tobą ! W takim razie mnie też
zabijesz ?! Przecież ja też jestem człowiekiem !!!- Jeszcze nigdy nie byłam
taka wściekła.
-Chciałaś znać prawdę ! Więc ci ja
powiedziałem ! Okrutny ja… pewnie zaburzyłem ci całą wizję pięknego świata ?!-
W moich oczach zebrały się łzy. Liam widząc to nagle się opanował. W jego
oczach dostrzegłam smutek.
-Rosalie ja…przepraszam…nie chciałem cię…-
Nie pozwoliłam mu dokończyć. Uchyliłam się przed jego wyciągniętą dłonią którą
chciał mnie dotknąć.
-Zniknij stąd. Teraz. Nie chcę cię widzieć
ani znać.- Powiedziałam i zamknęłam oczy czekając aż odejdzie.
Zupełnie
mu to nie przeszkadzało ,że jest kim jest i zabija dobrowolnie ludzi. Może i spotkał go okrutny los a to co przeżył było traumatyczne ale kiedyś takie rzeczy były na porządku dziennym. On po prostu przez chęć zemsty zamienił się w potwora.
-Odejdź…- Jęknęłam ciągle czując jego
obecność. Walczyłam całą siłą aby nie wybuchnąć przy nim płaczem. Poczułam jak
obok mnie przechodzi i idzie przed siebie. Gdy ucichł odgłos jego kroków otworzyłam
oczy. Byłam sama. Nawet nie zauważyłam kiedy po moich policzkach zaczęły
cieknąć łzy.
Wyjęłam
z kieszeni telefon i drżącymi rękami wybrałam numer.
-Jason…błagam cię przyjedź po mnie…-
Wyjąkałam do komórki ciągle płacząc.
_____
Od Jemi : Zaskoczeni ? :D Rozdział mi się podoba :) Jesteśmy już zdecydowanie bliżej końca opowiadania :) Dziękuję ,że jesteście :*
świetny
OdpowiedzUsuńczekam na nn :D
Jest rewelacyjny! Naprawdę świetny!
OdpowiedzUsuńZaskoczeni?
Ja tak średnio, no bo w końcu wiedziałam co spotkało Liama;)
Czekałam na moment w którym wyzna jej prawdę z utęsknieniem...
Akwamaryn;) ( nie chce mi się logować ;D)
Cudowny :D Czekam na CD :)
OdpowiedzUsuńZaskoczona ;D Właśnie tego nie lubię, gdy zbliżamy się do końca opowiadania ;( Rozdział genialny. Czekam na nowy ! ;)
OdpowiedzUsuńach.. właśnie skończyłam czytać cały ten blog, czytałam od początku, żeby sobie wszystko przypomnieć...;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam..<3
xoxo;*
Przeczytałam, wiesz prawie sie popłakałam jprdl coraz częściej płaczee ,dobra rozdzaił fajny , ale mnie czasami denerwuje ten no Liam XD Czekam na nn i nie nie chcee końca
OdpowiedzUsuńKaśka ;))