niedziela, 14 października 2012

16. Dążyliśmy do tego całe życie. Nie możemy tak po prostu teraz sobie odpuścić.



            W ciszy patrzyłam na zmartwioną twarz Jasona. Zamknęłam oczy aby powstrzymać się po raz kolejny od wybuchnięcia płaczem.
   -Co tam się stało ?- Zapytał. Mocniej okryłam się kocem. Spuściłam wzrok i wzięłam głęboki oddech.
   -To nie ważne…- Szepnęłam. Jego rysy stwardniały. Był wściekły.
   -Jak nie ważne ? Od ostatniego czasu ciągle mnie okłamujesz , zamknęłaś się w sobie , nigdy nie ma cię w domu , nawet nie rozmawiasz już z Mattem a przed chwilą do mnie zrozpaczona dzwoniłaś ,żebym po ciebie przyjechał… To jest nie ważne ?! Akceptowałem to wszystko bo uznałem ,że jesteś na tyle odpowiedzialna i mi powiesz o co chodzi w odpowiednim momencie ! Więc teraz mi powiedz, co tam się stało ?- Podniósł mój podbródek nakazując mi tym samym patrzeć mu w oczy.
Miał zupełną racje. Przez ostatni czas ciągle go okłamywałam a z Mattem nie rozmawiałam już z tydzień.
Westchnęłam.
Uznałam ,że najlepszym rozwiązaniem będzie wyznanie mu prawdy.
   -Pamiętasz dzień meczu ?- Pokiwał głową.- Pamiętasz jak wszyscy byli zdziwieni ,że Liam po prostu wybiegł w jego trakcie a ja zniknęłam ?- Widział jak trudno mi było o nim mówić ale tylko po raz kolejny przytaknął.- Wybiegł ,żeby mnie ratować. Coś mnie zaatakowało na parkingu i to nie był człowiek.
   -Skąd wiedział ? Czułem zagrożenie ale nie miałem pojęcia ,że to ty.- Mruknął zdziwiony.
   -I to właśnie jest tajemnica którą ukrywałam. Liam nie jest zwykłym człowiekiem. Jest imferiusem.- Moje serce zaczęło walić. Bałam się reakcji Jasona.
   -Wiedziałem…-Szepnął.- Od samego początku było z nim coś nie tak. Po prostu to czułem. Od kiedy wiesz ?
   -Dzień po meczu mi wszystko powiedział ale uświadomiłam sobie ,że to z jego rasą mamy walczyć dopiero wczoraj. Po tym jak się dowiedziałam ,że jestem jedną z was. Ale to nie koniec…Tamtej nocy gdy jeden z nich mnie zaatakował ,Liam aby mnie uratować oddał mi cząsteczkę swojej duszy. W jakiejś części jestem teraz taka jak on.
Na twarzy Jasona malował się szok. 
   -Odczuwasz jakieś zmiany ? Masz więcej siły lub jesteś zwinniejsza ?- Zapytał. Pokręciłam przecząco głową.
   -Jednak jest coś innego. Mogę porozumiewać się z nim przez myśli.
Jason zamknął oczy.
   -Wiesz o nim coś więcej ?- Chwilę się zastanowiłam.
   -Nie ale jestem pewna ,że jest ich więcej. Dużo więcej. Chcą się zemścić na ludzkiej rasie. Planują zagładę.
Brunet przykrył twarz dłońmi.
   -Trzeba natychmiast zwołać zebranie z starszymi.


                                                                       ***


             Patrzyłem w ciszy na dwójkę nowo narodzonych których przez ostatni czas szkoliła Natalie.
   -Niech odejdą.- Powiedziałem spokojnie do dziewczyny.
   -Dlaczego ? Coś jest nie tak ?- Zapytała blondynka patrząc na mnie. Spojrzałem jej prosto w oczy i ze wściekłością powiedziałem.
   -Teraz.- Postronny obserwator pewnie by stwierdził ,że jestem niezwykle opanowany jednak w środku szalała we mnie furia wściekłości a ja starałem się ją zamaskować udawanym spokojem.
   -Odejdźcie.- Nakazała im a oni natychmiast odeszli.- Liam… o co chodzi ? Czy coś się stało ?
Gwałtownie podniosłem się ze swojego miejsca. Było mi bardzo trudno nad sobą zapanować. Jeszcze nigdy się tak nie czułem… Nagromadziło się we mnie mnóstwo sprzecznych uczuć.
Byłem wściekły, smutny, i wręcz zrozpaczony ale obojętny.
Czułem się podle. Wiedziałem ,że ją zawiodłem… niepotrzebnie się tak unosiłem ale to ona kazała mi odejść.
Czego mogłem się spodziewać ?!
Że zaakceptuje mnie całego i będziemy prowadzić idealne życie ?
Po raz pierwszy czułem się tak beznadziejnie. Miałem wrażenie ,że jestem najbardziej naiwną osobą na świecie.
   -Ona nie chce mnie znać.- Syknąłem.
   -To tylko człowiek… Myślałam ,że ich los a przede wszystkim zdanie oraz to co czują cię nie interesuje.- Opuściłem wzrok i spojrzałem na własne ręce. Zastanowiłem się nad jej słowami. Miała zupełną rację.
   -Tak było… ale ona jest inna.- W mojej głowie pojawił się obraz jej uśmiechu. Mocno zacisnąłem zęby i wyparłem to wspomnienie. Czułem ogromną potrzebę żeby jej dotknąć.
   -Wcale nie. Po prostu cię omotała. Starałam się temu zapobiec ale nie potrafiłam. Musisz o niej zapomnieć. Pamiętasz po co tu jesteśmy ? Musimy się zemścić za to co nam zrobiono… W podzięce za nieustanne przygotowanie no walki oddaliśmy siebie Sauronowi. Jest dla nas jak ojciec. Nie możemy go zawieźć. Jakiś człowiek nie powinien tego zepsuć. Za długo na to pracowaliśmy.- Wyrzuciła z siebie na jednym oddechu zaciskając przy tym pięści.
Nie mogłem się z nią nie zgodzić ale nie potrafiłem o niej zapomnieć…
Od momentu w którym wyszedłem z lasu ciągle o niej myślałem.
Przecież ona ma w sobie część mnie !
   -To może trochę potrwać zanim zapomnisz ale są ważniejsze rzeczy. Jesteśmy już prawię gotowi… Czas zakończyć przygotowania i walczyć ! To trwa już za długo Liam. Teraz musisz zignorować jej osobę i skupić się na priorytetach. Dążyliśmy do tego całe życie. Nie możemy tak po prostu teraz sobie odpuścić.- Mówiła co jakiś czas nieznacznie podnosząc głos.
Miała racje.
   -Zgadzam się. Mamy dość nowo narodzonych ?- Zapytałem rzeczowo.
   -Prawie…- Odpowiedziała.
   -W takim razie zabierzmy się do pracy.



                                                                    ***


            Oparłam czoło szybę i przymknęłam powieki. Byłam wykończona. Jason wsiadł do samochodu po stronie kierowcy.
   -Zmęczona ?- Zapytał brunet. Pokiwałam głową na znak zgody. Na zebranie które zwołaliśmy jechaliśmy ponad cztery godziny. Na obradach spędziliśmy dwie a przed nami był jeszcze powrót.
Ciekawiło mnie czy po powrocie do domu uda mi się choć na chwilę zasnąć.
Po przedstawieniu na zebraniu wszystkich nowych faktów starsi stwierdzili ,że nie ma już czasu na zwlekanie. Na jutro rano zostały zaplanowane wszystkie małe zebrania z przedstawicielami danych miast aby powiadomić naszych członków o planie działania. Wieczorem zaczynają się już pierwsze treningi grupowe.
Wszyscy wspólnie stwierdziliśmy ,że mamy bardzo mało czasu i im szybciej zaczniemy tym lepiej będziemy przygotowani na najgorsze.
Spojrzałam w ciemność za oknem. Ciekawe co teraz robił Liam…
Na wspomnienie o nim poczułam jakby ktoś mi wbił nóż w plecy. Starałam się kontrolować ale czasami zawodziłam samą siebie…
Szybko zamrugałam powiekami aby powstrzymać gromadzące się tam łzy.
Przed wyjazdem z domu obiecałam sobie ,że nie będę już więcej płakać. Okropnie mi go brakowało ale wiedziałam ,że nie mogę inaczej.
Nie akceptowałam tego co robi a on nie uważał ,że to złe…
Skup się na swoim zadaniu.
Otworzyłam oczy i przełknęłam ogromną gule która pojawiła się w moim gardle. Nie mogę myśleć tylko o sobie. Teraz odpowiadam za bezpieczeństwo wielu ludzi. 


_____
Od Jemi: Nie ma co ukrywać. Rozdział nie wyszedł mi najlepiej. Jest nudny i krótki. Przyczyną tego jest mój stan fizyczny. Jestem okropnie przeziębiona a rozdział miałam już zaczęty więc postanowiłam go zakończyć zgodnie z terminem. Bardzo przepraszam i obiecuje poprawę :) W następnym będzie się działo zdecydowanie więcej :) Postaram się dodać jak najszybciej :)
Dziękuję ,że jesteście :)

6 komentarzy:

  1. Jest naprawdę dobry:)
    Mi się podoba.Podziwiam cię za to, że masz tak rozwiniętą wyobraźnię. Ja nie umiała bym tego wymyślić, a co dopiero jeszcze napisać i skończyć. Jestem pod wrażeniem. Nie powiem. Na początku gubiłam się w akcji i mało co rozumiałam, ale teraz wszystko już wiem;D
    <3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zgadzam się z tobą. Według mnie takie rozdziały są potrzebne. Jest krótki ale ile tłumaczy !
    Ja chce żeby Rosalie była z Liamem ! Pogódź mi ich !
    Czekam.
    Julia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja i tak cię podziwiam,że masz taką wyobraźnie do takiego opowiadania. Trzeba w to włożyć naprawdę dużo wysiłku, a tobie to wychodzi. Rozdział jest dobry i nie waż się nawet sprzeciwiać. Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ty mnie denerwujesz...!;D


    przeciez jest świetny!;p;p


    xoxo;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej ... Jestem w szoku , że w jeden dzień przeczytałam całość ... Postanowiłam nie pisać komentarza pod każdą notką z osobna , a ubrać wszystko w jednym . Zacznę od tego , od czego powinnam - opowiadanie jest cudowne ^__^ Już po tytule spodziewałam się czegoś w stylu tematyki , którą podjęłaś i powiem szczerze , że pozytywnie mnie zaskoczyłaś akcją i postaciami . Na początku obawiałam się trochę , że będzie to coś w stylu '' Zmierzchu '' za co chyba bym Cię udusiła xD''''' Na szczęście Twój pomysł okazał się o niebo lepszy ;D Co do wykonania jestem pozytywnie zaskoczona i uważam Cię za niemałą profesjonalistkę w swoim fachu . Widzę , że wiesz o czym piszesz i w udany sposób budujesz intrygę i napięcie . Cieszę się , że nie zapominasz o tym , aby wytłumaczyć co poniektóre pytania nasuwające się na myśli czytelników :) Bardzo zainteresowałaś mnie tym opowiadaniem . Tak bardzo , że musiałam przeczytać je całe już dziś i teraz jestem ciekawa co dalej ! Onegai , nie pozwól mi długo czekać :) Co do strony technicznej muszę się lekko przyczepić do słowa '' naprawdę '' , bo pisałaś je oddzielnie ... A także od wyrażenia '' malutkie kawałeczki '' - '' kawałeczki '' same w sobie są już malutkie , więc to drugie słowo jest w sumie niepotrzebne . Widziałam też kilka błędów w literówkach i przecinkach , ale są to drobniutkie przewinienia spowodowane pisaniem na klawiaturze . Przepraszam za to ' czepianie się ' , ale niestety tak już mam i robię to niezależnie kogo to dotyczy xD Jestem pewna , że w najbliższym czasie przeczytam również resztę Twoich opowiadań . :P Na koniec chcę dodać , że czytając Twoje opowiadanie przypomniało mi się jak sama kiedyś pisałam . Jednak oczywiście moje wypociny nie umywały się do tego co Ty piszesz . ;))


    BloodyKatsumi

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja się s tb nie zgadzam! rozdział absolutnie cudiowny :D jak zawsze! :D

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie jakiś ślad...:)