sobota, 19 stycznia 2013

22. Chce z nim porozmawiać.



Patrzyłam na wszystko w szoku. Nie mogłam zupełnie nic mówić-jakby słowa uwięzły mi w gardle- a co dopiero się poruszać. Miecz uderzył o ziemie. Liam padł na kolana. W tym momencie obudziłam się jakby ze snu.
   -Liam !- Krzyknęłam. Jego ciało zaczęło się po prostu rozpadać w proch. On umierał…
   -Liam ! Proszę…nie odchodź. Liam !- Krzyczałam biegnąc w jego stronę. Klęknęłam obok niego. Moja ręka natychmiast odnalazła jego dłoń.-Proszę…
Po moich policzkach ciekły łzy. I wtedy nagle sobie coś przypomniałam.
„Ratując ciebie oddałem ci cząstkę swojej duszy. Część mnie teraz żyję w tobie.”
Zamknęłam oczy i mocniej ścisnęłam dłoń ukochanego. Uniosłam głowę do góry jednocześnie biorąc głęboki wdech. Skupiłam się na swoim zadaniu. Poczułam w sobie ogromną moc. Z całych sił starałam się ją przekazać Liamowi. Po chwili z mojej klatki piersiowej wystrzeliła wstęga niebieskiego światła ,które po krótkim czasie przybrało kolor purpury. Światło rozszczepiło się na kilka części owijając ciało Liama tym samym delikatnie je unosząc nad ziemię. I wtedy blask zaczął stawać się silniejszy. Przymknęłam powieki tak, aby ochronić oczy.
A potem jego ciało delikatnie opadło i wszystko wróciło do normy. Znowu klękałam na zimnej ziemi a wokoło panował mrok i cisza.
Z nadzieją spojrzałam na twarz ukochanego. Sekundę później zakręciło mi się w głowie. Upadłam obok niego z wycieńczenia nadal mocno trzymając jego dłoń.


W tym samym czasie, niedaleko.
            Miecz gładko wysunął się z mojej ręki. One po prostu umierały. Wszystkie. Zamieniały się w proch. Adam, który stał niedaleko spojrzał na mnie w niemym szoku. Miał zakrwawioną całą lewą rękę.
Rozejrzałem się dookoła. Ci, którzy przeżyli stali nieruchomo w ciszy. Jakby bali się ,że choć najmniejszy ruch spowoduje...No właśnie. Co spowoduje ?
Że to dziwne zjawisko to tylko fatamorgana a oni za chwilę ponownie zostaną zaatakowani.  Słyszałem swój nierównomierny oddech.
Nagle cisze przeciął głośny krzyk zmieszany z płaczem. Wiedziałem, co on oznacza. Czas zapłacić za wygraną.
   -Nie !- Ryknęła ponownie dziewczyna tuląc do swojej piersi martwego chłopca.- Miał tylko piętnaście lat…
Zamknąłem oczy. Po chwili do moich uszu dotarł kolejny krzyk.
                    
     
***


            Niebo zaczęło przybierać kolor szarości. Słońce zaczęło nieśmiało wychylać się zza drzew. Drzwi jednego z kilkudziesięciu domków powoli się otworzyły. Wyszła zza nich szczupła starsza kobieta.
   -Jaki piękny dzień…-Jęknęła przeciągając się. Z uśmiechem podniosła gazetę leżącą na wycieraczce i z powrotem wróciła do ciepłego domu. Całe miasto budziło się ze snu, powoli ożywając. Wszyscy nieświadomi tego, co zdarzyło się poprzedniej nocy. Po ulicy na rowerze jechał gazeciarz. Sprawnymi ruchami rozrzucał magazyny, które miał dostarczyć. Skręcił w jedną z uliczek, aby po chwili zniknąć za horyzontem. Nagle zza budynku na rogu wyłonił się niewielki samochód. Mężczyzna, który kierował pojazdem wracał z pracy. Został po godzinach. Teraz miał nadzieję się wyspać.
Jakby miliony kilometrów za sennym miasteczkiem odbywała się krwawa zapłata za spokój i bezpieczeństwo, którymi mogli cieszyć się nie tylko mieszkańcy miasta, ale wszyscy ludzie. Leśną polanę, która jeszcze jakiś czas temu była polem bitwy, co chwilkę przecinały okrzyki bólu i cierpienia po utracie bliskich. Ci, którzy przeżyli musieli pochować umarłych. W ziemi przy każdym ciele widniał ogromny dół. Wysoki chłopak po raz ostatni tulił do siebie ciało ukochanej. Nie było po niej widać żadnych obrażeń. Jeden z imferiusów po prostu wyssał z niej całą duszę. Delikatnie położył ją w grobie. Wziął do ręki łopatę i zaczął zakopywać dół rzewnie przy tym płacząc.
Nieopodal rodzeństwo chowało swojego brata. Szesnastoletni chłopak szybko przykrywał ciało ziemią. Dziewczyna klękała obok niego głośno krzycząc.
Przyjaciele, rodzina, znajomi ze szkoły. Wszyscy żegnali się ze sobą w ten sposób. To prawda. Wygrali, ale ile musieli oddać.
   -Co będzie dalej ?-Zapytał wysoki blondyn nawet nie patrząc na twarz przyjaciela.
   -Gdy To się skończy zwołamy zebranie.- Odparł brunet.- Musimy zdecydować, co z poległymi.
   -Ale…-Zaczął natychmiast spoglądając na wysokiego bruneta.
   -Wszystkiego się dowiesz na spotkaniu. Matt, pomożesz mi odnaleźć Rosalie ?
   -Chyba nie myślisz ,że ona i Liam…-Matt widząc minę chłopaka natychmiast zamilkł.


***


            Na twarzach zebranych widniały złość , smutek i żal. Zacisnąłem mocniej zęby.
   -Wszyscy dobrze wiecie ,że to najlepsze rozwiązanie. Nie mamy innego wyboru. Musimy chronić nasze stowarzyszenie.- Kontynuował spokojnym głosem jeden ze starszych.-To już postanowione. Wyczyścimy wszystkim ludziom pamięć. Wam również.
   -Nie !-Krzyknęła Kate ze łzami w oczach.- To dzięki nim oni teraz mogą żyć ! Mój brat poświęcił swoje życie, aby ich chronić a teraz tak po prostu mam o nim zapomnieć ?! Jakby w ogóle nie istniał ?!
   -Kate…-Jęknęła rudowłosa dziewczyna
   -Nie Megan ! Ja nie chce zapomnieć ! On zasługuje na pamięć !- Wrzeszczała patrząc prosto w oczy wszystkim zebranym.
   -Zrozum ,że to również dla twojego dobra. Jeżeli nie usuniemy poległych…-Zaczął wściekle jeden ze starszych. Kate mu ostro przerwała.
   -Poległych ? To był chłopiec , był synem , przyjacielem , dzieckiem !
   -Powinniście liczyć się ze startami ! Rozumiem,że każdy z was jest roztrzęsiony,że każdy stracił kogoś bliskiego, ale oni umarli abyście wy mogli żyć ! Więc nie zmarnujcie szansy, którą wam dali ! Każdy z nich wiedział, jakie są konsekwencje tej walki. Wszystko albo nic ! Jeżeli nie wyczyścimy ich z pamięci waszych rodzin to zaczną się pytania. Kilkudziesięciu zaginionych. Policja zacznie śledztwo ! I co im powiecie ?! Takie rzeczy nie zdarzają się codziennie. Ich poświęcenie pójdzie na marne ! Rodziny będą cierpieć… tego chcecie ?!- Nagle zapanowała cisza. Starszy wziął głęboki oddech. Gdy się uspokoił kontynuował.
   -Jednak masz racje. Oni zasługują na waszą pamięć. Za kilka godzin nikt oprócz was nie będzie pamiętał wczorajszej nocy oraz tych, którzy oddali swoje życie w walce. Koniec spotkania. Możecie wrócić do domu i odpocząć.
W ciszy obserwowałem jak wszyscy wychodzili. Nagle poczułem ciepło na ramieniu. Matt smutno się do mnie uśmiechał.
   -Jeżeli Rosalie się obudzi to daj mi znać. Chciałbym z nią porozmawiać.-Szybko mu przytaknąłem.
   -Matt.- Zawołałem za nim, gdy odchodził. Odwrócił się na moment.
   -Dziękuję za wszystko.-Chłopak tylko skinął głową i wyszedł.
Starsi nadal zajmowali swoje miejsce przy ogromnym stole. Widząc ,że nie mam zamiaru ruszyć się ze swojego miejsca wstali i do mnie podeszli. Sam byłem okropnie zmęczony i brudny. Moje ręce były umazane krwią zmieszaną z błotem.
   -Chcieliśmy ci tylko pogratulować. Udało ci się. Dobrze kierowałeś śmiertelnikami. Liczyliśmy się ze stratami, które ponieśliśmy. Niedługo twoje trudy zostaną wynagrodzone , a teraz odpocznij. Zasłużyłeś na to.- Powiedział jeden z nich z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Gdy tylko wyszli przekręciłem klucz w drzwiach. Poszedłem do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Przed snem chciałem jeszcze zajrzeć do Rosalie. Spokojnie spała. Regenerowała swoje siły. Ostatni raz spojrzałem na nią smutno. Wiedziałem ,że będzie cierpiała. W momencie, gdy moja twarz dotknęła poduszki natychmiast odpłynąłem w mocny sen.



***


            Przez mrok, w którym się znajdowałam zaczęły przebijać się jasne promienie słońca. Automatycznie zakryłam oczy dłonią starając się je chronić jednak nie przyniosło to oczekiwanego efektu. Światło wręcz mnie zalewało niosąc tym samym okropny ból. Miałam wrażenie ,że zaraz po prostu wybuchnę. Z mojego gardła wydobył się zduszony jęk. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. I wtedy wszystko zniknęło. Całe cierpienie , mrok odszedł w niepamięć a światło przestało mi doskwierać. Zaczęłam rozpoznawać kształty. Słyszałam głośne dudnienie. Jakbym znajdowała się w grubej błonie chroniącej mnie przed jakimkolwiek dźwiękiem. Po chwili uświadomiłam sobie ,ze to był głos. Zaczął nabierać ostrości a ja rozpoznawałam poszczególne litery.
   -Rosalie…Rosalie… Wszystko dobrze ? Dobrze się czujesz ?- Stał przede mną wysoki brunet. Trzymał mnie za rękę tym samym troskliwie ją gładząc. Spojrzałam na niego przestraszona. Gdzie ja jestem ? Kim on jest ? Wyrwałam szybko dłoń z jego uścisku.
   -Wyjdź !-Krzyknęłam na niego. Moje serce uderzało z niesamowitą prędkością.
   -Rosalie… przecież to ja. Jason.
Nagle wykrzywiłam usta w potwornym bólu. Miałam wrażenie ,że ktoś miażdży mi głowę. Wszystkie wspomnienia zaczęły wracać. Dzieciństwo , rodzice, przyjaciele. Rzucałam się po całym łóżku. Ból był nie do zniesienia. I wtedy wszystko znowu wróciło do normy.
Jason patrzył na mnie z przerażeniem w oczach. Bał się. Potwornie. Jednak wiedziałam ,że to troska o mnie.
   -Już wszystko pamiętam. Akuariony…walka. Natalie trzymała nóż przy mojej szyi a potem pojawił się Liam. Chciał mnie uratować. Sauron wyznał mu całą prawdę. Lim był tylko narzędziem w jego rękach. Okazało się ,że Liam jest władcą doliny nieśmiertelnych. Ostatnim żyjącym potomkiem z rodziny królewskiej. Sauron chciał go zamordować i przejąć kontrolę nie tylko nad światem ponad ludzi, ale i naszym. Liam go zabił. Przebił go jego własnym mieczem. Wszystkie imferiusy zginęły.- Mówiłam szybko. Jason obserwował mnie ze skupieniem.
   -Zrobili ci krzywdę?- Zapytał. Pokręciłam przecząco głową.
   -Liam pojawił się w ostatniej chwili. Unieruchomili mnie. Ale gdzie on tak właściwie jest ? Chce z nim porozmawiać.- Kuzyn opuścił głowę.- Jason. Gdzie on jest ?- Chłopak wzruszył ramionami.
   -Razem z Mattem odnaleźliśmy tylko ciebie. Myśleliśmy ,że on po prostu…
   -Nie ! To nie możliwe. Uratowałam go…Oddałam mu część swojej duszy. Ja…-W moich oczach stanęły łzy. Jason delikatnie mnie przytulił. Odepchnęłam go od siebie.- Trzymałam go za rękę !
   -Przykro mi…-Szepnął. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. 


_______
Od Jemi: Przepraszam za tak długą przerwę. Oddaję w wasze ręce ten kawałek tekstu :) Mam nadzieję ,że wam się podoba :) Przed nami ostatni rozdział i epilog ;)

6 komentarzy:

  1. No... No i jak ty tak mogłaś skończyć?! xD Rozdział cudowny, ale jeżeli zrobiłaś coś Liamowi to do ciebie wrócę i cię uduszę :P

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :) Jak to epilog??? Eeee szkoda:( Co do rozdziału to jest świetny, bardzo mi się podoba ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle rewelacyjny, ale co jest z Liamem ja się pytam?
    Szkoda, że niedługo koniec, bo naprawdę pokochałam te postacie i ty zapewne też.;)
    Oczywiście jeszcze pod koniec musisz trzymać nas w niepewności;D
    Ja bym tak nie potrafiła, więc brawa ci za to;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja.. Ciekawe co z Liamem. Widzę,że tak jak i mi pozostał ci tylko rozdział i epilog ;D
    Uwielbiasz kończyć w takich momentach, a ja mam cię ochotę udusić. Rozdział rewelacyjny !
    Czekam na nowy, Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm ... Kazałaś nam sporo czekać na ten rozdział tym samym zwiększając moją ciekawość co do ostatniej notki i tym bardziej - do epilogu ^__^
    Jestem ciekawa co stało się z Liamem ... Myślałam , że przeżył - i cały czas mam taką nadzieję . Nie zawiedź mnie , onegai ;P Zawsze rozczulam się na szczęśliwych zakończeniach ... Wiem jednak , że to będzie Twoje ;P I czekam na nie już od dawna ;P Cieszę się , że Sauron nie żyje i chociaż ta bitwa skończyła się pozytywnie . Mam nadzieję , że wena Cię nie opuści i w miarę szybko zafundujesz nam nowość ;P

    BloodyKatsumi

    OdpowiedzUsuń
  6. Ejj... coś ty zrobiła z Liamem?:D

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie jakiś ślad...:)