Patrzyłam na wszystko w szoku.
Nie mogłam zupełnie nic mówić-jakby słowa uwięzły mi w gardle- a co dopiero się
poruszać. Miecz uderzył o ziemie. Liam padł na kolana. W tym momencie obudziłam
się jakby ze snu.
-Liam !-
Krzyknęłam. Jego ciało zaczęło się po prostu rozpadać w proch. On umierał…
-Liam ! Proszę…nie
odchodź. Liam !- Krzyczałam biegnąc w jego stronę. Klęknęłam obok niego. Moja
ręka natychmiast odnalazła jego dłoń.-Proszę…
Po moich policzkach ciekły łzy. I wtedy nagle sobie coś
przypomniałam.
„Ratując ciebie
oddałem ci cząstkę swojej duszy. Część mnie teraz żyję w tobie.”
Zamknęłam oczy i mocniej ścisnęłam dłoń ukochanego. Uniosłam
głowę do góry jednocześnie biorąc głęboki wdech. Skupiłam się na swoim zadaniu.
Poczułam w sobie ogromną moc. Z całych sił starałam się ją przekazać Liamowi.
Po chwili z mojej klatki piersiowej wystrzeliła wstęga niebieskiego światła
,które po krótkim czasie przybrało kolor purpury. Światło rozszczepiło się na
kilka części owijając ciało Liama tym samym delikatnie je unosząc nad ziemię. I
wtedy blask zaczął stawać się silniejszy. Przymknęłam powieki tak, aby ochronić
oczy.
A potem jego ciało delikatnie opadło i wszystko wróciło do
normy. Znowu klękałam na zimnej ziemi a wokoło panował mrok i cisza.
Z nadzieją spojrzałam na twarz ukochanego. Sekundę później
zakręciło mi się w głowie. Upadłam obok niego z wycieńczenia nadal mocno
trzymając jego dłoń.
W tym samym czasie, niedaleko.
Miecz
gładko wysunął się z mojej ręki. One po prostu umierały. Wszystkie. Zamieniały
się w proch. Adam, który stał niedaleko spojrzał na mnie w niemym szoku. Miał
zakrwawioną całą lewą rękę.
Rozejrzałem się dookoła. Ci, którzy przeżyli stali
nieruchomo w ciszy. Jakby bali się ,że choć najmniejszy ruch spowoduje...No
właśnie. Co spowoduje ?
Że to dziwne zjawisko to tylko fatamorgana a oni za chwilę ponownie
zostaną zaatakowani. Słyszałem swój
nierównomierny oddech.
Nagle cisze przeciął głośny krzyk zmieszany z płaczem. Wiedziałem,
co on oznacza. Czas zapłacić za wygraną.
-Nie !- Ryknęła
ponownie dziewczyna tuląc do swojej piersi martwego chłopca.- Miał tylko
piętnaście lat…
Zamknąłem oczy. Po chwili do moich uszu dotarł kolejny
krzyk.
***
Niebo
zaczęło przybierać kolor szarości. Słońce zaczęło nieśmiało wychylać się zza
drzew. Drzwi jednego z kilkudziesięciu domków powoli się otworzyły. Wyszła zza
nich szczupła starsza kobieta.
-Jaki piękny
dzień…-Jęknęła przeciągając się. Z uśmiechem podniosła gazetę leżącą na
wycieraczce i z powrotem wróciła do ciepłego domu. Całe miasto budziło się ze
snu, powoli ożywając. Wszyscy nieświadomi tego, co zdarzyło się poprzedniej
nocy. Po ulicy na rowerze jechał gazeciarz. Sprawnymi ruchami rozrzucał magazyny,
które miał dostarczyć. Skręcił w jedną z uliczek, aby po chwili zniknąć za
horyzontem. Nagle zza budynku na rogu wyłonił się niewielki samochód. Mężczyzna,
który kierował pojazdem wracał z pracy. Został po godzinach. Teraz miał
nadzieję się wyspać.
Jakby miliony kilometrów za sennym miasteczkiem odbywała się
krwawa zapłata za spokój i bezpieczeństwo, którymi mogli cieszyć się nie tylko
mieszkańcy miasta, ale wszyscy ludzie. Leśną polanę, która jeszcze jakiś czas
temu była polem bitwy, co chwilkę przecinały okrzyki bólu i cierpienia po
utracie bliskich. Ci, którzy przeżyli musieli pochować umarłych. W ziemi przy
każdym ciele widniał ogromny dół. Wysoki chłopak po raz ostatni tulił do siebie
ciało ukochanej. Nie było po niej widać żadnych obrażeń. Jeden z imferiusów po
prostu wyssał z niej całą duszę. Delikatnie położył ją w grobie. Wziął do ręki
łopatę i zaczął zakopywać dół rzewnie przy tym płacząc.
Nieopodal rodzeństwo chowało swojego brata. Szesnastoletni
chłopak szybko przykrywał ciało ziemią. Dziewczyna klękała obok niego głośno
krzycząc.
Przyjaciele, rodzina, znajomi ze szkoły. Wszyscy żegnali się
ze sobą w ten sposób. To prawda. Wygrali, ale ile musieli oddać.
-Co będzie dalej
?-Zapytał wysoki blondyn nawet nie patrząc na twarz przyjaciela.
-Gdy To się skończy
zwołamy zebranie.- Odparł brunet.- Musimy zdecydować, co z poległymi.
-Ale…-Zaczął
natychmiast spoglądając na wysokiego bruneta.
-Wszystkiego się
dowiesz na spotkaniu. Matt, pomożesz mi odnaleźć Rosalie ?
-Chyba nie myślisz
,że ona i Liam…-Matt widząc minę chłopaka natychmiast zamilkł.
***
Na twarzach
zebranych widniały złość , smutek i żal. Zacisnąłem mocniej zęby.
-Wszyscy dobrze
wiecie ,że to najlepsze rozwiązanie. Nie mamy innego wyboru. Musimy chronić
nasze stowarzyszenie.- Kontynuował spokojnym głosem jeden ze starszych.-To już
postanowione. Wyczyścimy wszystkim ludziom pamięć. Wam również.
-Nie !-Krzyknęła
Kate ze łzami w oczach.- To dzięki nim oni teraz mogą żyć ! Mój brat poświęcił
swoje życie, aby ich chronić a teraz tak po prostu mam o nim zapomnieć ?! Jakby
w ogóle nie istniał ?!
-Kate…-Jęknęła
rudowłosa dziewczyna
-Nie Megan ! Ja nie
chce zapomnieć ! On zasługuje na pamięć !- Wrzeszczała patrząc prosto w oczy
wszystkim zebranym.
-Zrozum ,że to
również dla twojego dobra. Jeżeli nie usuniemy poległych…-Zaczął wściekle jeden
ze starszych. Kate mu ostro przerwała.
-Poległych ? To był
chłopiec , był synem , przyjacielem , dzieckiem !
-Powinniście liczyć
się ze startami ! Rozumiem,że każdy z was jest roztrzęsiony,że każdy stracił
kogoś bliskiego, ale oni umarli abyście wy mogli żyć ! Więc nie zmarnujcie szansy,
którą wam dali ! Każdy z nich wiedział, jakie są konsekwencje tej walki.
Wszystko albo nic ! Jeżeli nie wyczyścimy ich z pamięci waszych rodzin to
zaczną się pytania. Kilkudziesięciu zaginionych. Policja zacznie śledztwo ! I
co im powiecie ?! Takie rzeczy nie zdarzają się codziennie. Ich poświęcenie
pójdzie na marne ! Rodziny będą cierpieć… tego chcecie ?!- Nagle zapanowała
cisza. Starszy wziął głęboki oddech. Gdy się uspokoił kontynuował.
-Jednak masz racje.
Oni zasługują na waszą pamięć. Za kilka godzin nikt oprócz was nie będzie
pamiętał wczorajszej nocy oraz tych, którzy oddali swoje życie w walce. Koniec
spotkania. Możecie wrócić do domu i odpocząć.
W ciszy obserwowałem jak wszyscy wychodzili. Nagle poczułem
ciepło na ramieniu. Matt smutno się do mnie uśmiechał.
-Jeżeli Rosalie się
obudzi to daj mi znać. Chciałbym z nią porozmawiać.-Szybko mu przytaknąłem.
-Matt.- Zawołałem
za nim, gdy odchodził. Odwrócił się na moment.
-Dziękuję za wszystko.-Chłopak
tylko skinął głową i wyszedł.
Starsi nadal zajmowali swoje miejsce przy ogromnym stole.
Widząc ,że nie mam zamiaru ruszyć się ze swojego miejsca wstali i do mnie
podeszli. Sam byłem okropnie zmęczony i brudny. Moje ręce były umazane krwią zmieszaną
z błotem.
-Chcieliśmy ci
tylko pogratulować. Udało ci się. Dobrze kierowałeś śmiertelnikami. Liczyliśmy
się ze stratami, które ponieśliśmy. Niedługo twoje trudy zostaną wynagrodzone ,
a teraz odpocznij. Zasłużyłeś na to.- Powiedział jeden z nich z delikatnym
uśmiechem na twarzy.
Gdy tylko wyszli przekręciłem klucz w drzwiach. Poszedłem do
łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Przed snem chciałem jeszcze zajrzeć do
Rosalie. Spokojnie spała. Regenerowała swoje siły. Ostatni raz spojrzałem na
nią smutno. Wiedziałem ,że będzie cierpiała. W momencie, gdy moja twarz
dotknęła poduszki natychmiast odpłynąłem w mocny sen.
***
Przez mrok,
w którym się znajdowałam zaczęły przebijać się jasne promienie słońca.
Automatycznie zakryłam oczy dłonią starając się je chronić jednak nie
przyniosło to oczekiwanego efektu. Światło wręcz mnie zalewało niosąc tym samym
okropny ból. Miałam wrażenie ,że zaraz po prostu wybuchnę. Z mojego gardła
wydobył się zduszony jęk. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. I wtedy wszystko
zniknęło. Całe cierpienie , mrok odszedł w niepamięć a światło przestało mi
doskwierać. Zaczęłam rozpoznawać kształty. Słyszałam głośne dudnienie. Jakbym
znajdowała się w grubej błonie chroniącej mnie przed jakimkolwiek dźwiękiem. Po
chwili uświadomiłam sobie ,ze to był głos. Zaczął nabierać ostrości a ja
rozpoznawałam poszczególne litery.
-Rosalie…Rosalie…
Wszystko dobrze ? Dobrze się czujesz ?- Stał przede mną wysoki brunet. Trzymał
mnie za rękę tym samym troskliwie ją gładząc. Spojrzałam na niego
przestraszona. Gdzie ja jestem ? Kim on jest ? Wyrwałam szybko dłoń z jego
uścisku.
-Wyjdź !-Krzyknęłam
na niego. Moje serce uderzało z niesamowitą prędkością.
-Rosalie… przecież
to ja. Jason.
Nagle wykrzywiłam usta w potwornym bólu. Miałam wrażenie ,że
ktoś miażdży mi głowę. Wszystkie wspomnienia zaczęły wracać. Dzieciństwo ,
rodzice, przyjaciele. Rzucałam się po całym łóżku. Ból był nie do zniesienia. I
wtedy wszystko znowu wróciło do normy.
Jason patrzył na mnie z przerażeniem w oczach. Bał się. Potwornie.
Jednak wiedziałam ,że to troska o mnie.
-Już wszystko
pamiętam. Akuariony…walka. Natalie trzymała nóż przy mojej szyi a potem pojawił
się Liam. Chciał mnie uratować. Sauron wyznał mu całą prawdę. Lim był tylko
narzędziem w jego rękach. Okazało się ,że Liam jest władcą doliny
nieśmiertelnych. Ostatnim żyjącym potomkiem z rodziny królewskiej. Sauron
chciał go zamordować i przejąć kontrolę nie tylko nad światem ponad ludzi, ale
i naszym. Liam go zabił. Przebił go jego własnym mieczem. Wszystkie imferiusy
zginęły.- Mówiłam szybko. Jason obserwował mnie ze skupieniem.
-Zrobili ci
krzywdę?- Zapytał. Pokręciłam przecząco głową.
-Liam pojawił się w
ostatniej chwili. Unieruchomili mnie. Ale gdzie on tak właściwie jest ? Chce z
nim porozmawiać.- Kuzyn opuścił głowę.- Jason. Gdzie on jest ?- Chłopak
wzruszył ramionami.
-Razem z Mattem
odnaleźliśmy tylko ciebie. Myśleliśmy ,że on po prostu…
-Nie ! To nie
możliwe. Uratowałam go…Oddałam mu część swojej duszy. Ja…-W moich oczach
stanęły łzy. Jason delikatnie mnie przytulił. Odepchnęłam go od siebie.-
Trzymałam go za rękę !
-Przykro
mi…-Szepnął. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
_______
Od Jemi: Przepraszam za tak długą przerwę. Oddaję w wasze ręce ten kawałek tekstu :) Mam nadzieję ,że wam się podoba :) Przed nami ostatni rozdział i epilog ;)
No... No i jak ty tak mogłaś skończyć?! xD Rozdział cudowny, ale jeżeli zrobiłaś coś Liamowi to do ciebie wrócę i cię uduszę :P
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :) Jak to epilog??? Eeee szkoda:( Co do rozdziału to jest świetny, bardzo mi się podoba ;p
OdpowiedzUsuńJak zwykle rewelacyjny, ale co jest z Liamem ja się pytam?
OdpowiedzUsuńSzkoda, że niedługo koniec, bo naprawdę pokochałam te postacie i ty zapewne też.;)
Oczywiście jeszcze pod koniec musisz trzymać nas w niepewności;D
Ja bym tak nie potrafiła, więc brawa ci za to;)
O ja.. Ciekawe co z Liamem. Widzę,że tak jak i mi pozostał ci tylko rozdział i epilog ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiasz kończyć w takich momentach, a ja mam cię ochotę udusić. Rozdział rewelacyjny !
Czekam na nowy, Pozdrawiam :)
Hm ... Kazałaś nam sporo czekać na ten rozdział tym samym zwiększając moją ciekawość co do ostatniej notki i tym bardziej - do epilogu ^__^
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co stało się z Liamem ... Myślałam , że przeżył - i cały czas mam taką nadzieję . Nie zawiedź mnie , onegai ;P Zawsze rozczulam się na szczęśliwych zakończeniach ... Wiem jednak , że to będzie Twoje ;P I czekam na nie już od dawna ;P Cieszę się , że Sauron nie żyje i chociaż ta bitwa skończyła się pozytywnie . Mam nadzieję , że wena Cię nie opuści i w miarę szybko zafundujesz nam nowość ;P
BloodyKatsumi
Ejj... coś ty zrobiła z Liamem?:D
OdpowiedzUsuń