Patrzyłam
na krople wody, które wolno sunęły po szybie. Oparłam głowę o ścianę. Padało
już trzeci dzień. Zapowiadała się naprawdę deszczowa jesień. Oka nie cieszyły
nawet kolorowe liście. Wszystko wydawało się szare i bezwartościowe.
-Gdzie jesteś ?- Szepnęłam
przerzucając wzrok na dłonie.
Nagle drzwi się otworzyły i pojawiła się w nich głowa
Jasona. Za dwa dni miał wrócić na uczelnie. Smutno się do niego uśmiechnęłam.
-Co robisz mała ?-
Zapytał.
-Czekam a ty ?-
Nagle jego mina spochmurniała. Nadal się martwił. Mimo iż fizycznie doszłam do
siebie on uważał,że jest coś nie tak.
-Rosalie…-Zaczął po
raz kolejny. Spojrzałam na niego ostro.
-On gdzieś tam jest
! Czuję to. Wiem ,że on żyję. Nie zaczynaj znowu. Nie chce się z tobą kłócić.
Zwłaszcza teraz. Gdy znowu wyjedziesz.-
Głęboko westchnął.
-Nie mów tego w ten
sposób. Nie opuszczam cię. Dobrze wiesz ,że muszę wyjechać. Czas znowu zacząć
normalnie żyć.
-Przepraszam to nie
miało tak zabrzmieć. Rozumiem ,że musisz wracać tylko, że wtedy utracę zupełnie
wszystko co niedawno pojawiło się w moim życiu. Znowu nie będziesz miał dla
mnie czasu.- Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
-Wiesz ,że cię
kocham jak siostrę i zawsze możesz do mnie zadzwonić. Postaram się też, co
jakiś czas do ciebie przyjeżdżać, nie chcę żeby nasz kontakt ponownie się
urwał.-Mówił spokojnym, kojącym głosem. Dobrze wiedziałam ,że mogę na niego liczyć,
ale bałam się ,że w końcu mu uwierzę. Mu i Mattowi. Bałam się utraty nadziei.
Jason był ostatnim dowodem na to ,że cała walka miała miejsce a ja jestem pół
człowiekiem...był ostatnim dowodem na to, że Liam żył.
Po chwili poczułam jego ciepłe wargi na swoim czole.
-Co powiesz na
kubek herbaty ? Może coś razem obejrzymy ? Matt pewnie też chętnie wpadnie.-
Uśmiechnęłam się na dźwięk imienia przyjaciela. Przez ostatni czas był dla mnie
dużym wsparciem. Odzyskaliśmy znowu dobry kontakt.
-Chętnie, ale może
wieczorem. Mam ochotę na spacer.- Mruknęłam.- Muszę przemyśleć kilka spraw.
Zadzwonisz do Matta i go zaprosisz ?
Mina bruneta nieco zrzedła, ale pokiwał twierdząco głową.
-Ubierz się ciepło
i nie siedź za długo, pada.- Teraz to ja skinęłam głową. Chłopak nieco
zasmucony wyszedł z mojego pokoju. Głośno westchnęłam. Oni nic nie rozumieli.
Uważali ,że Liam zginął jak pozostałe imferiusy, ale ja wiem ,że to niemożliwe.
Czuję to. Wiem ,że on nadal żyję. Jestem też pewna ,że w końcu wróci. Sądzili
,że „nie potrafię uporać się ze stratą”. Kilkoma sprawnymi ruchami zagarnęłam
włosy w kucyk i je związałam. Zdjęłam bluzę, którą na sobie miałam i założyłam
czarną bluzkę na ramiączkach. Biorąc sobie rade Jasona do serca wciągnęłam na
to mój ulubiony niebieski sweterek.
Mocniej
włożyłam dłonie w kieszenie jesiennej kurtki. Szłam niezbyt szybkim krokiem. Wiedziałam
,że tak trzeba.
Zostawiłam wszystko swojej intuicji. To ona mną kierowała.
Spojrzałam na ścianę lasu. Dlaczego tutaj ?
Nie byłam w tym miejscu od czasu walki. Nagle zorientowałam
się ,że moje stopy kierują się w zupełnie przeciwną stronę. I wtedy uderzyła
mnie fala wspomnień. To tutaj zabrał mnie Liam, aby wyznać mi, kim jest.
Westchnęłam...a może chłopacy jednak mieli racje. Może on
nigdy nie wróci…
Błagam cię, daj mi,
chociaż jakiś sygnał zrób cokolwiek abym nadal mogła wierzyć.
Odpowiedziała mi tylko cisza. Minął już prawie miesiąc.
Cały ten czas czekałam. Nie robiłam nic poza tym.
Rozmawiałam tylko z Jasonem i Mattem.
Każdy mój dzień wyglądał dokładnie tak samo. Wstawałam,
jadłam śniadanie, szłam do szkoły, uczyłam się, spędzałam trochę czasu z
chłopakami, myłam się i spałam. Cały cykl powtarzał się każdego dnia. Na
lekcjach nie potrafiłam się skupić. Patrzyłam przez okno w nadziei ,że on za
chwilę się tam pojawi a moje życie znowu nabierze sensu. Jednak za każdym razem
kończyło się to tak samo. Bardzo opuściłam się w nauce. Nie mogłam się na
niczym skupić. Do wszystkiego się zmuszałam.
Liam…
Nie wyczuwałam już jego obecności. Mówiłam w nicość. Tylko
raz miałam wrażenie ,że ktoś mnie słucha. Jednak po chwili ono, zniknęło a ja
zaczęłam wątpić ,że to miało kiedykolwiek miejsce.
Proszę…
Odwróciłam się i miałam już wracać, gdy nagle usłyszałam
dźwięk łamanych gałęzi. Spojrzałam za siebie. W tym momencie moje serce
zamarło. Po prostu wszystko się zatrzymało. Nie mogłam z siebie wydusić ani
jednego słowa.
-Przepraszam ,że
musiałaś tak długo czekać…-Usłyszałam cichy szept. Nie...nie. To nie mógł być
on.- Wróciłem po ciebie.
Przymknęłam oczy nasłuchując idealnego męskiego głosu. Bałam
się ,że za chwilę Liam zniknie. Cieszyłam się tymi chwilami jak najbardziej
potrafiłam.
-Liam ?- Zapytałam.
Chłopak ciepło się uśmiechnął.
-Rosalie…-Ponownie
szepnął. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona. Tak bardzo pragnęłam
znaleźć się blisko niego…nigdy wcześniej nie czułam tak wielkiego szczęścia.
-Dlaczego nie było cię tak długo ? Zaczęłam
już myśleć, że…-Natychmiast mi przerwał.
-Czuje się
wspaniale. Może ukryjmy się gdzieś przed deszczem. Jesteś cała przemoknięta.
Chciałbym też porozmawiać z Jasonem. Mam dla niego ciekawą propozycje.
-Dobrze.-
Mruknęłam.
Gdy tylko
weszliśmy do domu w holu natychmiast pojawił się Jason. W pierwszej chwili
patrzył na mnie z przerażeniem.
-A nie mówiłam.-
Powiedziałam niezwykle szczęśliwa. Na jego twarzy również pojawił się uśmiech. Mocniej
przytuliłam się do bruneta.
Przeszliśmy do salonu i wtedy Liam zaczął mówić.
-Zabijając Saurona
zamordowałem wszystkie imferiusy, które stworzył. W tym siebie. Jednak dzięki
duszy Rosalie…-Wymówił moje imię niezwykle delikatnie.-…udało mi się przeżyć.
Później obudziłem się w zamku.
-Zamku ?-Zapytał
Jason.
-Tak. Zamku. Od
teraz jestem władcą doliny umarłych. Sauron zniszczył praktycznie cała dolinę
oszczędzając jedynie zamek oraz lochy, w których umieścił moich poddanych. Jak
mówiłem, uśmiercając Saurona zrobiłem to samo z wszystkimi, których stworzył. Strażnicy
pilnujący lochy również zginęli. Poddani zorientowali się, że powróciłem.
Wykorzystując mój immunitet najlepsi tropiciele mnie odnaleźli i ulokowali w
jednej z komnat zamku. Tam regenerowałem swoje siły. Gdy doszedłem do siebie
postanowiłem odbudować królestwo. Przy pomocy moich poddanych nie zajęło to
zbyt wiele czasu. A teraz wróciłem.
-Kim jesteś
?-Dociekał brunet. Mój ukochany spojrzał na niego z powagą.
-Obecnie.
Połączeniem imferiusa , akuariona i człowieka. Choć w największej mierze jestem
po prostu człowiekiem. Niedługo ma się odbyć moja koronacja, stanę się Nivellem.
Jednocześnie uzyskam pełną nieśmiertelność. Dlatego tu jestem. Obiecałem
poddanym ,że wrócę z piękną czarnowłosą królową, która będzie rządzić mądrze u
mojego boku.- Moje oczy się zaświeciły.- Rosalie… wrócisz ze mną ?
Moje serce zaczęło niezwykle mocno bić. Spojrzałam w jego
ciemne oczy.
-Nasza rozłąka
uświadomiła mi jak bardzo mi na tobie zależy...jednak wybór należy do ciebie.
Zastanów się czy tego chcesz.-Moje serce krzyczało „TAK” jednak usta milczały.
Bardzo kochałam Liama ale to była niezwykle ważna decyzja. Co z rodzicami ? Mam
tak po prostu zniknąć ?
-Dla ciebie też mam
propozycję.-Powiedział spoglądając na Jasona.- Wiem, że nie zaczęliśmy
najlepiej ale to nie zmienia faktu, że jesteś wspaniałym przywódcą. Chciałbym
abyś został dowódcą moich wojsk.
Jason był zszokowany. Cicho się zaśmiałam.
***
Na mojej
twarzy pojawił się uśmiech. Liam po raz kolejny złożył na moich ustach
pocałunek. W jego silnych ramionach czułam się bezpiecznie. W końcu wszystko
było na swoim miejscu.
-Tak.-Mruknęłam
oddając całusa. Brunet zmarszczył brwi.- Tak. Wrócę z tobą. Nie wyobrażam sobie
bez ciebie życia.
Jego oczy zaczęły błyszczeć szczęściem a usta wygięły się w
uśmiechu.
-Miałem nadzieję
,że to powiesz. Przynajmniej nie będę musiał cię porywać.-Zaczęłam się śmiać.
Nieprzerwanie całowałam go w usta.-Od teraz będziemy mieć całą wieczność.-
Dodał mocniej nakrywając nas ciepłą kołdrą.
Nie mogłam zdecydować inaczej. Nie potrafiłam.
____
Od Jemi: Ostatni :) Przed nami tylko epilog. Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, nie tak wyobrażałam sobie jego koniec ale dałam się ponieść palcom. Czy to dobrze ? Nie wiem. Ryzykuję.
nieczęsto zostawiam po sobie jakieś ślady, przepraszam .. po prostu zazwyczaj przeczytając kolejny rozdział, zapominam ;/
OdpowiedzUsuńumiesz trzymać czytelnika w napięciu, serio ! :D
myślę,że dobrze zrobiłaś, ryzykując :D
bardzo podobał mi sie ten rozdział .. jaka szkoda że to ostatni :C
Cieszę się,że w ten sposób zakończyłaś to opowiadanie. Będzie mi go brakować, eh. Ostatni rozdział wyszedł ci naprawdę dobrze. Twoje palce wykonały kawał dobrej roboty ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Świetny rozdział, chociaż wolałabym, żeby Liam miał większe wejście :D Ale i tak mi się podoba :P szkoda, że kończysz, nie lubię jak kończysz, bo się wciągam w twoje opowiadania ;p Czekam na ten epilog... :D
OdpowiedzUsuńMiło , że tak szybko powróciłaś z nowym rozdziałem . Nie spodziewałam się go aż tak wcześnie . Jest mi trochę dziwnie , że to już ostatnia notka . Czy cieszy mnie zakończenie ? Absolutnie tak . Może nie wyobrażałam sobie Liama i Rosalie jako przywódców w ogromnym zamku , ale miło się to czyta :P Zastanawiam się jaki był pierwszy pomysł na zakończenie ... Może utrata Liama ? ;PP To też byłoby ciekawe . Szczerze mogę powiedzieć , że nieważne jakie zakończenie byś wybrała - ja byłabym zadowolona ;P
OdpowiedzUsuńDziwnie mi będzie jak dodasz epilog i to będzie definitywny koniec tego opowiadania ... Byłoby miło gdybyś jeszcze kiedyś napisała coś w podobnym klimacie :)
Nie będę czepiać się błędów , bo nie było ich zbyt wiele ;P
Niecierpliwie czekam na epilog ^___^
BloodyKatsumi
Dobrze zrobiłaś dając się ponieść palcom.
OdpowiedzUsuńJest na prawdę świetnie i lepiej być chyba nie mogło. Co prawda smuci mnie wieść, ze to już koniec, ale nie szkodzi. Wszystko się kiedyś kończy, a to zakończenie jest na prawdę po mojej myśli;) Cieszę się, że to wszystko się poukładało i jest szczęśliwe zakończenie;**
pięknie.. :)
OdpowiedzUsuńxoxo;*