Kroki. Setki kroków. Nierównomierne i głośne.
Już za chwilę…
Usłyszałam a moje serce gwałtownie przyspieszyło.
Jeszcze tylko
moment…
Zacisnęłam dłoń na rękojeści noża starając się jakoś
dodać sobie otuchy.
Teraz !
Krzyknął Liam w myślach a zza drzew wybiegło mnóstwo
postaci. Skupiłam się na wytworzeniu bariery. Już od pierwszej chwili, gdy ją
wzniosłam czułam okropne zmęczenie.
Na mojej twarzy pojawił się zarys uśmiechu, gdy pierwszy
imferius uderzył w niewidzialną tarczę i upadł na ziemię. Jednak nikogo to nie
zniechęciło. Stworzenia, które były tak pozornie ludzkie napierały na barierę.
Zacisnęłam zęby. Plan był doskonale przewidziany. Do zgromadzenia należało
dokładnie dziesięciu pół ludzi. Wszyscy zostaliśmy ustawieni w pierwszym
rzędzie. Mieliśmy zatrzymać na chwilę atak i jak najbardziej zdezorientować
przeciwników. Jednak trwało to niecałe pół minuty. Gdy nasze siły opadały swoje
moce natychmiast zaczęli wykorzystywać starsi.
Nagle z ziemi zaczęła tryskać woda uderzając z niewyobrażalną
siłą w wrogów jednocześnie tworząc ogromną ścianę.
-Już !- Ryknął
Jason. W tym samym momencie akuariony z kolejnego rzędu zaczęły wypuszczać
dziesiątki strzał. Jedynymi słyszalnymi dźwiękami był szum lejącej się wody,
krzyki oraz naciąganie łuku.
Łucznicy strzelali przed siebie. Jedna strzała mknęła za
drugą. Przez ścianę, która utworzyła się z wody nie było praktycznie nic widać.
Nie chodziło tu jednak o to, aby celnie trafić w przeciwników tylko, aby ich
zranić.
Rosalie !
Usłyszałam. W tym momencie spostrzegłam , że imferiusy
zaczęły przechodzić na naszą część polany. Jeden z nich biegł prosto na mnie.
Gdy był wystarczająco blisko wbiłam mu nóż w brzuch. Po chwili do moich uszu
dotarł okropny dźwięk rozrywanej skóry i mięśni. Z klatki piersiowej imferiusa
wystawał miecz. Spojrzałam przerażona na opadające ciało, które po chwili
zamieniło się w proch.
Liam delikatnie się do mnie uśmiechnął. Poniósł swój
miecz.
Nie martw się ,
jestem w pobliżu.
Szybko mu przytaknęłam. Nagle poczułam jak ktoś mnie
odpycha. Upadłam na ziemię. Sekundę później obok mnie ciało kolejnego imferiusa
zamieniło się w nicość. Natychmiast podniosłam się do pozycji stojącej. Stanęłam
tyłem do Liama. Nasze plecy się zetknęły.
Współpracujmy.
Powiedziałam a ten niechętnie przytaknął. Martwił się.
Rozumiałam go, ale w tym momencie nie było miejsca na strach. Teraz liczyło się
tylko to, aby przeżyć.
Setki postaci poruszały się po ogromnej polanie. Jedynymi
słyszalnymi dźwiękami był krzyk, płacz oraz stal rozrywającą na strzępy ciała.
Ziemia była pokryta zwłokami. Niektóre z nich nie miały głów, inne po prostu
leżały nieruchomo. Mrok spowijał całe miasteczko, które nieświadome walki
odbywającej się za jego mieszkańców spokojnie spało. Twardym snem. Z
niewielkiego domku wyszedł mężczyzna. W ręce trzymał duży czarny worek na
śmieci. Podszedł do odpowiedniego pojemnika i go wrzucił. W trakcie powrotu do
ciepłego i bezpiecznego domu nagle się zatrzymał. Wiatr uderzył go w twarz ze
zdwojoną siłą. Coś było nie tak. Ten zapach…gdzie on go już czuł?
-James ?-
Usłyszał. Spojrzał w kierunku, z którego dochodził głos. Kobieta ubrana w gruby
szlafrok stała na ganku trzęsąc się z zimna.- Wracaj do środka, bo się
przeziębisz.- Powiedziała troskliwie.
-Tak już.-
Mruknął. Gdy kobieta weszła do środka i już miał ruszyć za nią coś sobie
uświadomił. Dobrze znał ten zapach.
To był zapach śmierci…
Natychmiast ruszył do domu z zamiarem zadzwonienia do
swojej córki. Miał przeczucie , że właśnie dziś stanie się coś złego. Chciał poprosić,
Kate żeby zrezygnowała z imprezy i wróciła do domu.
Jednak zanim zamknął drzwi dziewczyna już nie żyła.
Leżała ze skręconym karkiem na polu bitwy we własnej krwi.
Spojrzałam
w niebo. Do pełni księżyca pozostało kilka minut.
-Sauronie…nie
możemy dłużej czekać.- Szepnęłam delikatnie pochylając się do przodu, aby
odebrał moje słowa, jako troskę o jego osobę. Mroczny Pan podniósł nieznacznie
głowę ku górze.
-Musisz zabrać
mu to, co dla niego jest najcenniejsze. Inaczej nie przyjdzie na spotkanie z
nami.- Powiedział. Patrzył w moje oczy. Przełknęłam głośno ślinę. Zauważył.
Zauważył ,że tracę do niego zaufanie.- Dobrze wiesz ,że to dla jego dobra. Liam
musi zrozumieć ,że jeżeli nas opuści to natychmiast zginie, jako jeden z nich.
Chcę dać mu ostatnia szansę na podjęcie decyzji.- Jego głos był słaby. Siedząc
na ogromnym kamiennym tronie w towarzystwie straży wyglądał na zmęczonego.
Dobrze wiedziałam ,że za kilka minut to się zmieni. To
był jeden z minusów nieśmiertelności. Im dłużej się żyło tym bardziej się
słabło. Pełne siły odzyskiwało się tylko podczas pełni księżyca. Jednak, aby
tak się stało trzeba było żyć naprawdę długo. Sauron żył ponad milion lat.
-Chyba nie chcesz,
aby zginął z rąk twoich braci ?- Szybko pokręciłam przecząco głową. Delikatnie
się ukłoniłam i ruszyłam szybko przed siebie.
„Musisz zabrać mu to,
co dla niego jest najcenniejsze.”
Na moich ustach pojawił się uśmiech a do moich nozdrzy
dotarł niezwykle silny zapach morza oraz gorącego pisku.
Rosalie wydzielała tak cudną woń…
Wbiłam
ostrze noża jak najgłębiej umiałam i wyrwałam je szybkim szarpnięciem. Po
chwili powtórzyłam czynność z głośnym krzykiem. Ciało imferiusa zamieniło się w
proch. Klęknęłam nad rudowłosą dziewczyną.
-Jak się czujesz
?!- Spojrzałam w jej zielone oczy i nagle poczułam ogromną złość. Dziewczyna
patrzyła w nicość , a jej wzrok był pusty. Dotknęłam jej ręki. Nie żyła.
Przyszłam za późno. Po raz kolejny. Uderzyłam ręką w ziemię. Była nasiąknięta
krwią.
Po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie jedną ręką w pasie
a drugą przystawia do szyi nóż.
-To znowu
ja…pamiętasz mnie. Tak łatwo cię znaleźć.- Szept kobiety był niesamowicie
jadowity.- Śmierdzisz na kilometr… no tak w końcu jesteś urodzonym akuarionem.
Próbowałam się wyrwać, ale nie mogłam wykonać żadnego
ruchu. Zaczęłam szukać noża. Po chwili dostrzegłam jego lśniące ostrze na
ziemi.
-A gdzie twój ukochany,
gdy go potrzebujesz ? Liam nie jest wart złamanego grosza.- W ty momencie
poczułam okropny ból a po mojej szyi ściekła ciepła ciecz.- No już…krzycz.-
Powiedziała ironicznie.
-Możesz mnie
nawet torturować, ale nie oddam wam go tak łatwo w ręce !- Warknęłam.
-Jesteś tego
pewna ?- Zapytała a już po chwili z mojego gardła wydobył się przerażający krzyk.
Rosalie…
Poczułem przenikliwy strach. Była w niebezpieczeństwie.
Rosalie !
Krzyknąłem próbując się z nią jakoś skontaktować.
Odpowiedziała mi jednak cisza. Po chwili uczucie się wzmogło.
Złapałem mocno rękojeść miecza i z całej siły zamachnąłem
się nim uderzając w klatkę piersiową przeciwnika. Imferius padł przecięty
wpół.
Natychmiast rzuciłem się do biegu.
Moje serce waliło jak oszalałe. Wiedziałem ,że ona bardzo
cierpi. Nie mogłem znieść myśli ,że zostawiłem ją samą. Przyspieszyłem. Nagle
zatrzymałem się w miejscu nie wierząc w to, co widzę.
Zanim zdążyłem się zorientować, co się dzieje trzymano
mnie za ręce tym samym unieruchamiając.
Na twarzy Saurona pojawił się mroczny uśmiech.
-Och Liam. Jak
dobrze cię widzieć.- Powiedział powoli wstając. Był bardzo słaby.- Wiedziałem
,że jeżeli porwę twoją księżniczkę od razu wskoczysz na swego rumaka i
przybędziesz ją uratować.- Teatralnie się zaśmiał. Spojrzałem za niego. Natalie
stała nad zakrwawionym ciałem Rosalie. Natychmiast się skupiłem na jej energii.
Żyła. Zacząłem się wyrywać.
-Tylko wiesz, co
? Ta historia nie będzie miała dobrego zakończenia.- Powiedział podchodząc do
mnie bliżej.- Uspokój się.- Dodał dotykając mojego ramienia. W jednej chwili
znieruchomiałem. Sauron posiadał niezwykły dar. Potrafił unieruchomić swoją ofiarę,
gdy bardzo się na tym skupiał.
-A wiesz,
dlaczego tak będzie ?- Zapytał przyglądając się mojej twarzy.- Bo jesteś
naznaczony… Twoja rodzina , twoja ukochana oraz cały gatunek ludzki zginie
właśnie przez ciebie.
Cisze przeciął jego zachrypnięty śmiech.
-Czekałem na ten
moment tysiące lat. A twoje narodziny mi go umożliwiły. Jesteś moją przepustką
do odzyskania władzy.
-Władzy ?!-
Usłyszałem za sobą krzyk. Natalie stała za plecami Saurona wbijając w niego
wzrok.
-Nie mieszaj się.- Odparł.- Sama w tym
uczestniczyłaś od samego początku. Tylko ty mogłaś uczynić Liama
nieśmiertelnym. Wszystkich innych ten proces by zabił.- Nagle spojrzał mi
gniewnie w oczy.- No tak w końcu jesteś dzieckiem Lajosa i Adeliny. Głupcy oddali
swoje życie, aby cię ukryć ! A ja i tak cię znalazłem. Byli bardzo pomysłowi.
Zabrali ci nieśmiertelność oraz wszystkie wspomnienia związane z Doliną Maoli.
Stałeś się tylko zwykłym człowiekiem. Nawet uczynili z ciebie dziecko ! Ale ja
byłem sprytniejszy… Bo zapomnieli odebrać ci coś jeszcze…immunitet. Mimo iż
stałeś się kimś innym nadal pozostałeś następca tronu Doliny Maoli. Nie masz jednak,
czym się przejmować zniszczyłem tę krainę doszczętnie i wymordowałem twoich
poddanych pozostawiając nielicznych w lochach. A gdy w końcu będę mógł odebrać
ci życie zostanę ich panem i będę rządzić całym światem nieśmiertelnych.
W jego oczach widać było tylko szaleństwo. Na początku
nic nie rozumiałem, ale po chwili mgliście przypomniała mi się pewna legenda,
którą opowiadał mi brat.
-Dawno temu żyła
para królewska rządząca piękną doliną nieśmiertelnych. Od wieków toczyli walki
ze złem, które chciało zawładnąć całym światem. Pewnego dnia na dolinę spadło
niesamowite szczęście. Królowa powiła syna. Chłopiec wyrósł na rosłego
mężczyznę. Wszyscy mieli wrażenie ,że od teraz już na zawsze będzie dobrze
jednak ich szczęście nie trwało długo. Królewskie dzieci były w pewien sposób
inne. Wiesz, co mam na myśli ?-Chłopiec spojrzał na zagubiony wzrok swojego
młodszego brata.
-Nie.
-Oj w odpowiednim
wieku osiągali pewną moc, dzięki której później mogli przejąć władzę. I wtedy
zło powróciło, aby po raz ostatni spróbować swoich sił.-Powiedział
poddenerwowany.
-Ojej ! I co zrobił
król ?- Krzyknął przerażony chłopiec.
-Chciał chronić swoich
poddanych, więc ukrył syna a sam ruszył do walki.
-I jak to się
skończyło ? Czy król wygra?-Chłopiec pokręcił przecząco głową.
-Umarł tak jak jego
królestwo. Legenda mówi ,że jego syn kiedyś powróci, aby pokonać zło i odzyskać
dolinę nieśmiertelnych.
Głęboko oddychałem. Nie spodziewałem się napływu
wspomnień w takiej chwili…ale to było niemożliwe !
-Już za kilka
sekund odzyskam to, co od zawsze do mnie należało !- Krzyknął Sauron wyciągając
przed siebie swoją prawą dłoń. Po chwili uniósł się z niej czarny dym.
Uformował się z niego ogromny miecz. Mroczny Pan z uśmiechem na ustach podniósł
go ku górze. Nadal nie mogłem się poruszać. Czekałem na pewną śmierć.
Opuścił go a z moich ust wydobył się cichy jęk.
Spojrzałem na szeroko otwarte oczy Natalie.
-Przepraszam…-Szepnęła trzymając oburącz miecz
wystający z jej brzucha. Poświęciła się. Poświęciła się za mnie. Sauron stał
zdezorientowany patrząc na zamieniające się w proch ciało dziewczyny.
Wykorzystałem chwilę jego nieuwagi i rzuciłem się na niego. Miecz wypadł mu z
ręki. Moje ręce automatycznie zacisnęły się na jego szyi. Sekundę później już
odciągnęła mnie jego straż. Wściekły przerzuciłem jednego imferiusa nad sobą.
Szybko się odwróciłem i skręciłem kolejnemu kark. Trzeciemu oderwałem ręce, aby
po chwili zrobić to samo z jego głową. Poczułem mocne kopnięcie w piszczel.
Zupełnie się tego nie spodziewając upadłem. Sauron natychmiast złapał za miecz
i wymierzył nim w moje serce. Jednak zamiast trafić mnie w klatkę piersiową
odbił się od niewidzialnej bariery. Odwróciłem wzrok. Rosalie patrzyła na mnie
ze skupieniem.
Tracza. Wiedziałem , że nie potrafi jej długo utrzymać.
Zerwałem się na nogi i rzuciłem na swojego przeciwnika. Złapałem za rękę, w
której trzymał miecz. Zaczęliśmy się siłować. Sauron próbował mnie jednocześnie
unieruchomić, ale tarcza Rosalie broniła mnie przed wszelką mocą.
-Nie !- Ryknął,
gdy wyrwałem mu miecz. Popchnąłem go na ziemię i uniosłem miecz.- Jeżeli mnie
zabijesz to sam umrzesz ! Jak wszystkie imferiusy !
Niewiele myśląc wbiłem miecz jak najmocniej potrafiłem. Z
gardła Saurona wydobył się okropny krzyk. Nagle z miejsca, w które wbiłem miecz
zaczęła wypływać czarna maź. Patrzyłem na niego z obrzydzeniem. Jego ciało
zaczęło rozpadać się na kawałki.Każdy z nich zamieniał się w rój czarnych mrówek,
które uciekały na wszystkie strony.
Upadłem. Byłem wykończony. I wtedy wszystkie wspomnienia
zaczęły wracać. Piękne widoki. Uśmiech rodziców. Tysiące poddanych wiwatujących
na moją cześć…
-Liam !
Proszę…nie odchodź. Liam !- Przez wspomnienia przebijał się zrozpaczony krzyk.
I wtedy wszystko zniknęło…
________
Od Jemi: Pierwsze co to bardzo chce
was przeprosić za swoją nieobecność :) Wiem ,że bardzo długo mnie nie było ale
wracam z niezwykle długim rozdziałem :) Mam nadzieję ,że wam w pewien sposób to
wynagrodzi mój brak czasu.
Przyznam szczerze ,że nie sprawdzałam błędów. Nawet nie
czytałam skończonego rozdziału. Jestem padnięta. Pisałam go przez ponad dwie
godziny :) Obyście mi to wybaczyli ! :)
Wydaje mi się ,że rozdział nie jest zły i całkiem sporo
się w nim dzieje :D Postaram się jak najszybciej dodać nowy ! ;)
Chce życzyć wam radosnych i rodzinnych świąt Bożego
Narodzenia :)
Dziękuję ,że jesteście :) Pamiętajcie ,że was uwielbiam
<3
ale mi się ta niespodzianka spodobała...;D
OdpowiedzUsuńMy Ciebie też uwielbiamy..:*
xoxo;*
Czuję się jakbym właśnie rozpakowała prezent;D
OdpowiedzUsuńRozdział jest niesamowity, wszystko pięknie opisałaś i mogę jedynie bić ci brawo ;)
Mam nadzieję, ze kolejny pojawi się w miarę szybko, bo strasznie jestem ciekawa co z Liamem...
booże, jak dawno mnie tu nie byłoo .. ;o [ laptop w naprawie, znowu -.-']
OdpowiedzUsuńniesamowity rozdział, naprawde. i niespodzianka świetna :D
czekam na nn :*
Yare , yare ... Warto było czekać na kolejny rozdział . Szczerze Ci powiem , że nie czułam zaskoczenia , bo wiedziałam , że sobie poradzisz . Za to bardzo miło mi się czytało . Uwielbiam to opowiadanie ... Szkoda , że nieuchronnie zbliża się ono ku końcowi . Jestem jednak pewna , że jeszcze nie raz mnie zaskoczysz . Nikt nie miał pojęcia o pochodzeniu Liama , a sama nawet nie pomyślałam , że jest tak ważną osobistością ... Jestem ciekawa zakończenia . Wiem , jeszcze nie czas na nie , ale naprawdę bardzo mnie ono ciekawi . ^__^
OdpowiedzUsuńJako że są święta , nie będę się czepiać błędów i rozumiem , że mogłaś być wykończona . ;P
Chciałabym też dopisać do moich wigilijnych życzeń ( które miałam przyjemność już złożyć ) , dużo wytrwałości i wielu nowych pomysłów , które zaowocują dalszą twórczością . :)
BloodyKatsumi
Świetny, jestem ciekawa co będzie z Liam'em :o Czekam na cd :D
OdpowiedzUsuńTo,że uwielbiasz kończyć w takich momentach to już się przyzwyczaiłam, no ale.. Cholernie jestem ciekawa co będzie z Liamem. Rozdział wspaniały ! Czekam na nowy.
OdpowiedzUsuńBoże, Twoje rozdziały zawsze mnie zaskakują i zazdroszcze stylu pisaia :)
OdpowiedzUsuńPS, Wróciłam :)