piątek, 2 listopada 2012

18. A może w ogóle nie potrafię żyć ?



           


            Otworzyłem drzwi i przepuściłem przyjaciela przodem. Szliśmy w ciszy do mojego samochodu. Każdy z nas pogrążony był w swoich myślach. Nie spodziewałem się ,że to wszystko się tak potoczy…,że oni wrócą i po raz kolejny wywrócą nasze życie do góry nogami. Wiedziałem ,że mogę naprawdę dużo stracić… Każdy z nas wiedział. Jednak między nimi a mną jest różnica.
Oni mieli prawo wyboru. Ja takiego nigdy nie dostałem.
Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka.
   -Odwiozę cię do domu.- Powiedziałem przekręcając kluczyki w stacyjce.
   -Nie. Jadę z tobą.- Spojrzałem na niego z wyrzutem.
   -Matt. Dopiero, co wyszedłeś ze szpitala. Odpocznij trochę. Treningi będą się odbywały, co wieczór. Możesz sobie odpuścić z dwa czy trzy spotkania i dojść do siebie.- Blondyn pokręcił głową.
   -Nie. Miałem wystarczająco dużo czasu ,żeby odpocząć w szpitalu. Nie chce siedzieć bezczynnie, gdy wiem ,że mogę pomóc Jason. To mnie dobija.
Zrezygnowany przytaknąłem.
   -Zwołałem małe zebranie z przedstawicielami sektorów.- Powiedziałem.- To nie potrwa długo.- Dodałem przyciskając pedał gazu z całej siły.


                                                                      ***


            Szybko zamrugałam powiekami. Gdzie ja byłam…? Podniosłam się z ziemi i rozejrzałam dookoła. Ze zdziwieniem stwierdziłam ,że znajduję się w parku. Nagle zauważyłam na ścieżce pochylającą się postać. Powoli zaczęłam iść w jej stronę. Gdy byłam już wystarczająco blisko z moich ust wyrwało się słowo :
   -Jason…- Spojrzałam na twarz kuzyna. Po jego policzkach ciekły łzy.
   -Dlaczego jesteś smutny ?- Zapytałam.
Chwilę czekałam na odpowiedź jednak jej nie usłyszałam. Chciałam dotknąć jego ramienia jednak nie potrafiłam.
    -Przepraszam…- Szeptał cicho.
-Jason !- Krzyknęłam. Jednak mój głos jakby zupełnie się rozmył.
   -On cię nie słyszy…- Usłyszałam na sobą. Odwróciłam się a moim oczom ukazała się rudowłosa dziewczyna.
    -To ty…- Szepnęłam.
   -Dziękuję ,że próbowałaś.- Powiedziała z delikatnym uśmiechem.
Nagle z głębi parku wyłoniła się postawna sylwetka Liama. Jason podniósł się i spojrzał na niego z obrzydzeniem.
   -To wszystko twoja wina skurwynynie !- Krzyknął pokazując na coś ręką. Patrzyłam na tą scenę w ciszy.
   -Zabij mnie.- Powiedział słabym głosem Liam. Moje serce od razu szybciej zabiło. Podbiegłam do Jasona i zaczęłam krzyczeć, aby tego nie robił, bo wtedy zabije i mnie.
   -To nic nie da. Oni cię nie słyszą.- Powiedziała spokojnie rudowłosa dziewczyna.- Ty już nie żyjesz…- Dodała wyciągając rękę. Powiodłam wzrokiem za jej palcem. Moje ciało leżało bezwładnie całe we krwi i błocie.

            Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej. Moje serce biło z niesamowitą prędkością. W tym momencie poczułam dobrze znany mi zapach bezpieczeństwa.
Rosalie ?
Gdy usłyszałam jego głos wszystko jakby się zatrzymało. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku ani się poruszyć.
Wszystko dobrze ?
Po moich policzkach ciekły łzy. W tym momencie wszystko pękło.
Już nigdy nie będzie dobrze…
Odpowiedziałam i ze skupieniem wyparłam go ze swoich myśli tym samym przerywając nasze połączenie. Zupełnie bezsilna opadłam na poduszkę. Starałam się stłumić płacz, ale nie potrafiłam. Tak bardzo pragnęłam jego obecności…miałam wrażenie ,że ktoś mnie rozdziera. Mogłam się okłamywać jak długo chciałam, ale prawda jest taka ,że po prostu nie umiem bez niego normalnie żyć.
A może w ogóle nie potrafię żyć ?


                                                                         ***


            Kopnąłem z całej siły w leżący na mojej drodze kamień. Ten uderzył w drzewo, które po chwili z głośnym hukiem spadło na ziemię złamane w połowie. Złapałem się dłońmi za głowę.
Już dawno straciłem kontrolę nad sobą. W dniu, w którym Ją poznałem mój los był przesądzony.
Szedłem szybkim krokiem po parku. Na jednej z ławek dostrzegłem blondwłosą dziewczynę. Usiadłem obok niej.
   -Czy warto być pamiętliwym ?- Zapytałem nawet na nią nie patrząc.
   -Nie rozumiem, co masz na myśli.- Odparła nieco zdziwiona.
   -Dawno temu stało się coś złego. Czy warto teraz za to się mścić ?- Zerknąłem na jej ręce. Drżały. Była zdenerwowana.
   -Nie. Każdy z nas powinien nauczyć się wybaczać.- Westchnąłem. Wstałem i poszedłem dalej.
Musiałem wybrać. Albo walczę po Jej stronie albo przeciwko Niej…



                                                                        ***


            Po raz kolejny uderzyłam w materac. Biorąc głęboki oddech zaczęłam się podnosić.
   -Nie potrafię !- Krzyknęłam zła na Jasona. Nie mogłam wydobyć z siebie nic więcej.
   -Potrafisz ! Nikt nie mówił ,że będzie łatwo.- Dodał.- Spróbujmy jeszcze raz.
Przytaknęłam mu głową. Chłopak szybko do mnie podbiegł. Skupiłam się na wytworzeniu czegoś w rodzaju tarczy, która miałaby mnie ochraniać. Jednak brunet był szybszy. Zarzucił mnie na swoje plecy.
   -Nienawidzę cię !- Krzyknęłam cicho się śmiejąc.- Matt ! Ratunku !
Blondyn sekundę później pojawił się obok mnie i pomógł mi zejść. Każdy z nas wziął po butelce wody. Po chwili siedzieliśmy już na jednym z materaców.
   -Nie myślałam ,że to będzie takie trudne.- Jęknęłam nie mogąc odkręcić butelki. Byłam wykończona. Ćwiczyliśmy już od ponad trzech godzin a ja nie zrobiłam żadnych postępów. Matt odkręcił moją butelkę i delikatnie się do mnie uśmiechnął.
   -Dzięki.- Mruknęłam odwzajemniając gest. Spojrzałam na innych…każdy sobie świetnie radził. Byłam z całej grupy najgorsza.- Oni są naprawdę dobrzy…
   -Rosalie…oni ćwiczą sztuki walki od dzieciństwa. A ty dowiedziałaś się ,że jesteś akuarionem kilkanaście dni temu.- Pocieszył mnie blondyn. W trójkę patrzyliśmy na pozostałych, którzy wytrwale ćwiczyli. Znajdowaliśmy się na szkolnej hali. Przyszli praktycznie wszyscy oprócz tych, którzy akurat mieli wartę.
   -Ale nie potrafię z siebie nic wykrzesać. Jason mówił ,że jestem wybrana. Zostałam stworzona do tego żeby być akuarionem a z niczym sobie nie radzę.- Brunet westchnął.
   -Mi opanowanie swojej mocy zajęło dwa lata. Ćwiczyłem przynajmniej dwa razy w ciągu tygodnia po kilka godzin…więc widzisz ,że to nie jest łatwe.- Matt pokiwał twierdząco głową.- Ale z tobą jest inaczej. Ty sobie to przyswoisz zdecydowanie szybciej a nawet rozwiniesz swoje umiejętności. Tylko musisz ćwiczyć.- Dodał.
   -W takim razie wracajmy.- Powiedziałam podnosząc się ze swojego miejsca.
            Już dawno nie byłam tak wykończona. Gdy tylko wróciliśmy do domu marzyłam o prysznicu i śnie. Ćwiczyliśmy ponad pięć godzin a moje umiejętności nadal nie posuwały się do przodu.  Matt i Jason siedzieli w kuchni, gdy ja brałam szybki prysznic. Prosili mnie jednak żebym jeszcze na chwilę do nich zeszła jak skończę. Przeczesując szczotką mokre włosy schodziłam po schodach. Byłam tak zmęczona ,że musiałam bardzo się skupiać na tym żeby się po prostu nie przewrócić. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Zaskoczona ,że ktoś mógł przyjść o tej godzinie, bez zastanowienia podeszłam do drzwi. Przekręciłam klucz i je otworzyłam. Gdymój wzrok spotkał się z oczami gościa z mojego gardła wyrwał się tylko cichy jęk. W tym samym momencie szczotka, którą trzymałam w dłoni spadła na ziemię z głośnym trzaskiem.
   -Rosalie?!- Usłyszałam podenerwowany głos Jasona.


______
Od Jemi: Dłuższy niż poprzednio jednak nie jestem pewna czy lepszy. Mam mieszane uczucia. Czekam na wasze opinie :) Dodam tylko ,że zbliżamy się ku zakończeniu...małymi kroczkami ale jednak :D

6 komentarzy:

  1. Jest świetny... z resztą.. po co ja to pisze.. wszystkie są świetne!


    mm..:D:D


    I love you sooo much:D:D


    xoxo;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest piękny! Świetnie opisałaś wszystkie uczucia Rosaline. Jesteś genialna!
    Masz mega talent, ale tego chyba nie muszę już mówić;)
    Jestem ciekawa kto to ich odwiedził. Liam?
    Czekam z niecierpliwością na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę... pisz szybko następny, bo jak nie to cię uduszę! :P <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Niedobra Jemi ... xD'''''' Potrafisz zbudować fabułę w taki sposób , aby we właściwym momencie zakończyć i - co najważniejsze - dodać odrobinę zagadki . Teraz przez kolejne kilka dni będę się zastanawiać kto odwiedził Rosalie ... xD Mam nadzieję , że szybko się tego dowiem .
    Co do reszty rozdziału ... Hm , cieszę się , że nie robisz z Rosalie cudownej dziewczyny , która potrafi opanować wszystko w jednej chwili . Dzięki temu czuje się , że jest ona normalną nastolatką zamieszaną w nienormalne zdarzenia . Za to chcę Cię szczerze pochwalić , bo nie każdy potrafi odnaleźć ten umiar .
    Życzę przypływu weny i radości z dalszego pisania ;P

    BloodyKatsumi

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty zawsze musisz kończyć w takich momentach, prawda ? Uwielbiasz trzymać nas w niepewności, uch ty ! Jednak rozdział jest niesamowity, więc mam nadzieję,że szybko dodasz kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z dziewczynami wyżej , potrafisz trzymać w niepewności :)
    Rozdział jest cudowny , czekam na nn.
    Julia.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie jakiś ślad...:)